Pochodzący z Lublina ks. Wojciech Stasiewicz posługuje we wschodniej Ukrainie od 2006 r. Jest dyrektorem Caritas-Spes-Charków, wikariuszem w parafii katedralnej w Charkowie. Jako ksiądz rozumiem postawę papieża Franciszka, jest głową Kościoła katolickiego, musi myśleć o wszystkich naszych braciach i siostrach z każdego państwa. Nie zapominajmy, że Kościół katolicki jest też w Rosji – powiedział w rozmowie ks. Stasiewicz. Ufajmy, że papież jeszcze bardziej dosłownie powie, kto napadł Ukrainę. Wierni liczą, że Franciszek przyjedzie na Ukrainę – dodał.

Reklama

"Tutaj na Ukrainie są ogromne kontrasty"

Żyjemy z dnia na dzień, żyjemy z godziny na godzinę. Jesteśmy w oczekiwaniu, ale też w nadziei, że może będzie spokojnie - wyznał. Charków to dziś zupełnie inny świat. Jedno z największych osiedli na Ukrainie, liczące 400 tys. mieszkańców, jest codziennie ostrzeliwane. Nie widziałem tam żadnego bloku, który byłby cały – poinformował. Jak przekazał ks. Wojciech, tysiące osób na Ukrainie chciałoby pracować, normalnie funkcjonować, ale nie są w stanie. Tutaj na Ukrainie są ogromne kontrasty. Albo są ludzie bardzo bogaci, albo niestety biedni. Tego środka praktycznie nie ma - mówił.

Dodał, że ludzie bogaci najczęściej powyjeżdżali w pierwszych dniach wojny, bo mieli gdzie i mieli do kogo. Zostali ci, którzy nie mają żadnych odłożonych pieniędzy. Chciałem pojechać na nasz cmentarz katyński. Ale odradzano mi, bo miejsce to może być zaminowane i niebezpieczne. Restauracje ostatni raz były czynne w Charkowie kilkadziesiąt dni temu. Praktycznie wszystko jest zamknięte, czynne są pojedyncze sklepy – powiedział. Wczoraj, jak karmiliśmy w parku, wydawaliśmy najpotrzebniejsze produkty, to było ponad 700 osób. To nie są jakieś osoby bezdomne, to są ludzie, którzy tutaj obok nas żyją - zaznaczył.

"Apteki są pozamykane"

Reklama

Ludzie najczęściej przychodzą do nas po chleb, wodę i lekarstwa – one są na wagę złota. Apteki są pozamykane, przynajmniej w tym rejonie, w którym jesteśmy - poinformował. Ks. Stasiewicz mówił również o hospitalizacji w Charkowie. Mamy szpital dla rannych, ale on już wielokrotnie był ostrzeliwany. Kilka szpitali, które funkcjonują, jest otwartych, ale jednocześnie zamkniętych. Jak ktoś potrzebuje lekarza, to jest szybka akcja – trzeba się umówić, szybko podjechać i wtedy ochroniarz wpuszcza i od razu zamyka, żeby nie stwarzać warunków dla niebezpieczeństwa - wyjaśnił.

Wyznał również, że osoby przebywające na Ukrainie starają się nie rozmawiać ze sobą o wojnie, bo to jeszcze bardziej nakręca spiralę strachu. Pytany o to, czy jest w stanie wybaczyć Rosjanom to co zrobili, przyznał, że potrzeba będzie wiele czasu, żeby umieć przebaczyć tym, którzy dokonują zbrodni na Ukrainie.