W mieszkaniu, garażu i piwnicy piromana policjanci znaleźli różne substancje wybuchowe. Chłopak trzymał je w pojemnikach z plastiku i szkła. Przyznał się, że bomby zaczął robić, gdy miał niespełna dziesięć lat. Zazwyczaj detonował je na terenie nieczynnej żwirowni. Tym razem trenował przed sylwestrem.
Policyjni pirotechnicy zabrali materiały wybuchowe na poligon i tam zdetonowali. Chłopak stanie przed sądem rodzinnym i odpowie za posiadanie substancji wybuchowych, co stanowiło zagrożenie dla zdrowia lub życia wielu osób. Gdyby był pełnoletni, groziłoby mu za to osiem lat więzienia.