Prokuratura Rejonowa w Lublinie oskarżyła 22-letniego Karola G. o zabicie kolegi, a także o posiadanie narkotyków i spowodowanie uszczerbku na zdrowiu dziewczynie ofiary. Do tragedii doszło nad ranem 28 marca ub. r. w Ludwinie (pow. łęczyński), kiedy – jak ustalili śledczy - zadał koledze jedno uderzenie nożem kuchennym o długości 30 centymetrów. W wyniku obrażeń pokrzywdzony zmarł po kilku dniach w szpitalu.

Reklama

Znali się od dzieciństwa

Z aktu oskarżenia wynika, że podejrzany znał się z Danielem od dzieciństwa, mieszkali na jednym osiedlu w Łęcznej. Nawet po przeprowadzce Karola G. poza miasto, utrzymywali ze sobą kontakt. Mieli też razem zażywać substancje psychoaktywne, które przechowywali w schowku nad rzeką Wieprz.

Reklama
Reklama

W przeddzień tragedii oskarżony 22-latek pobił dziewczynę kolegi po tym, jak nie chciała mu dać kluczyków do samochodu. Danielowi udało się odciągnąć agresora od kobiety, która straciła przytomność i zawiózł ją do szpitala. Po kilku godzinach, mimo poważnych obrażeń np. krwiaka przymózgowego, wypisała się ze szpitala na własną prośbę, wbrew zaleceniom lekarzy. Daniel odwiózł ją do domu dziadków, u których wówczas mieszkała.

"Z nieznanych przyczyn zaczął bić"

Następnie koledzy spędzili dzień razem jeżdżąc samochodem, byli m.in. w Warszawie. Po powrocie ze stolicy zażyli narkotyki i pili wódkę pod stadionem piłkarskim w Ludwinie. W pewnym momencie zaczęli się kłócić i Daniel – jak podała prokuratura - z nieznanych przyczyn zaczął bić oskarżonego, przewrócił go na ziemię i kopał po głowie. Karol G. uciekł do domu; gdy zaczął się myć usłyszał z łazienki dobijającego się do drzwi kolegę. W domu przebywała też jego 10-letnia siostra.

Śledczy ustalili, że Karol G. wziął z szuflady 30-centymetrowy nóż kuchenny i chwilę rozmawiał przez zamknięte drzwi tarasowe z Danielem. Następnie otworzył je i z bardzo dużą siłą uderzył znajomego nożem w klatkę piersiową. Narzędzie zbrodni ukrył za wiatą z kontenerami na śmieci na podwórku.

"Zmyślona historia"

Uciekający Daniel zdążył zadzwonić pod numer alarmowy i przekazać, że potrzebuje karetki, bo "dostał kosę, nóż wbity w żebra". Dotarł na murek przy cmentarzu. Z ustaleń śledczych wynika, że to oskarżony podszedł do rannego i z jego telefonu zadzwonił po pogotowie, mówiąc, że kolega zranił się nożem. Przybyłym na miejsce policjantom przedstawił zmyśloną historię o tym, że zostali zaatakowani przez nieznanych im mężczyzn z bmw.

Nieprzytomny chłopak został zabrany w bardzo ciężkim stanie do szpitala. Karolowi G. została udzielona pomoc przez pogotowie. Na komendzie funkcjonariusze udowodnili mu nieprawdziwość pierwszej relacji wydarzeń. Wówczas przedstawił wersję o obronie przed atakiem Daniela. Również podczas przesłuchań w prokuraturze utrzymywał, że działał w obronie koniecznej swojej i małoletniej siostry.

Pokrzywdzony zmarł po kilku dniach w szpitalu. Jak ustalono przyczyną jego zgonu był wstrząs krwotoczny spowodowany masywnym krwotokiem do prawej jamy opłucnej i jamy otrzewnej na skutek bardzo głębokiej rany kłutej.

Ustalenia śledczych

Zdaniem śledczych oskarżony ma interes w przerzucaniu odpowiedzialności na zmarłego. "Okoliczności sprawy świadczą o tym, że Karol G. atakując pokrzywdzonego nożem działał z bezpośrednim zamiarem zabójstwa. Nie może być w tym przypadku mowy - jak chce oskarżony – o działaniu w obronie koniecznej, choćby z uwagi na to, iż oskarżony, powodowany chęcią odwetu za wcześniejsze pobicie przez pokrzywdzonego, zachowywał się bardzo logicznie i w sposób przemyślany" – czytamy w akcie oskarżenia.

Z opinii biegłych psychiatrów i psychologia wynika, że Karol G. w chwili zdarzenia był osobą zdrową psychicznie i w pełni poczytalną. Oskarżony 22-latek dotychczas nie był karany. Za zarzucane mu czyny grozi dożywocie. Pierwszy termin rozprawy wyznaczono na 19 kwietnia br.

autorka: Gabriela Bogaczyk