W tym roku uwypuklony był w sposób szczególny heroizm Żydów w czasach Zagłady. Wydarzenie zbiegło się z 80. rocznicą wybuchu Powstania w getcie warszawskim, a także w 75. rocznica powstania Izraela i 35. pierwszego Marszu Żywych.

Reklama

Główna ceremonia odbywała się na podwyższeniu ustawionym za pomnikiem ofiar obozu pomiędzy ruinami dwóch największych krematoriów i komór gazowych. Przed pomnikiem zgromadziło się około 10 tys. uczestników Marszu, głównie młodych Żydów, ale także kilkuset polskich nastolatków.

Zapłonęły pochodnie symbolizujące ofiary, ocalonych i Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, którzy ratowali Żydów. Zabrzmiały także modlitwy: żałobna El male rachamim oraz kadisz.

Reklama

Do byłego obozu Birkenau uczestnicy szli trzykilometrową trasą z byłego Auschwitz I. Po drodze pozdrawiała ich grupa Polaków z Ustronia z transparentem z cytatem z Biblii: "Błogosławionym tobie, Izraelu, będę błogosławił. Polsko, błogosław Izrael". - Jesteśmy ludźmi, którzy kochają Żydów i Boga Izraela, bo jest naszym zbawcą. Przyszliśmy tu, by to potwierdzić – powiedział jeden z pozdrawiających Roman Górniok.

Reklama

Uczestnicy marszu mijali m.in. tzw. Judenrampe. To torowisko między byłymi obozami. Od wiosny 1942 do połowy maja 1944 r. docierały tam transporty z przywiezionymi do obozu setkami tysięcy Żydów, kilkudziesięcioma tysiącami Polaków, tysiącami Romów i innymi deportowanymi. Transporty żydowskie poddawane były selekcji, której dokonywali lekarze SS. Zdrowych i silnych kierowali do obozu. Niezdolni do pracy – ok. 75 proc. przywiezionych - trafiali do komór gazowych.

Uczestnicy Marszu Żywych wchodzili na teren obozu przez bramę główną. Dla wielu jest ona symbolem Zagłady. Murowany budynek z przeszkloną wieżą wartowniczą, wysoką na niemal 15 m, góruje nad byłym Auschwitz II-Birkenau.

Szli wzdłuż 750-m rampy kolejowej, która powstała wiosną 1944 r., tuż przed rozpoczęciem deportacji ponad 400 tys. Żydów z Węgier. W jej centralnej części lekarze SS przeprowadzali selekcje kierując większość z przywiezionych osób do komór gazowych.

"Ponadczasowe ostrzeżenie"

Wobec nieludzkiej agresji Rosji przeciwko Ukrainie - która wciąż trwa - wspomnienie Holokaustu nadal stanowi ponadczasowe ostrzeżenie, którego zignorować nam nie wolno - powiedział podczas głównej ceremonii Marszu Żywych prezydent Włoch Sergio Mattarella. Uleganie manifestacjom nietolerancji i przemocy, podkopywanie podstawowych praw i wolności, które są podstawą naszej pokojowej współegzystencji jest czymś na co nie wolno nam pozwolić - podkreślił. Jego zdaniem, "każdy, kto atakuje międzynarodowy porządek oparty na tej fundamentalnej zasadzie musi być świadom, że wolni ludzie są i będą zjednoczeni".

Drodzy ocaleni, drodzy młodzi, dzisiaj mamy dzień pamięci o Holokauście. Pamięć jest częścią naszego obowiązku - musimy mówić: nigdy więcej! Wbrew wszelkim zamiarom niepamięci, pamięć zwycięży - powiedział Sergio Mattarella.

"Chylę czoła przed żydowskimi bohaterami"

Chylę czoła przed żydowskimi bohaterami, którzy walczyli przeciwko nazistom i tym, którzy z nimi kolaborowali. Wielu z nich dało radę, wbrew wszystkiemu, zbudować nowe życie. Rozpoczęło nowe życie z popiołów po wojnie, udało im się założyć własne rodziny. Jednym z tych bohaterów jest mój dziadek. Był żołnierzem i walczył w brytyjskiej armii. Uczestniczył w I wojnie światowej. Uczestniczył w konferencji pokojowej w Wersalu. Wyemigrował i był jednym z liderów tworzącego się państwa Izrael - mówił na Marszu Żywych minister edukacji Izraela Jo’aw Kisz.

W czasie II wojny światowej był głównym oficerem inżynieryjnym Ósmej Armii Brytyjskiej gen. Montgomery'ego. Mój dziadek był generałem brygady, Żydem, który osiągnął najwyższy stopień w armii brytyjskiej. Uczestniczył w bitwie pod El Alamein, która była punktem zwrotnym w kampanii północnoafrykańskiej, aby powstrzymać nazistów, którzy chcieli opanować Afrykę. Mój dziadek walczył pod Trypolisem i wyzwolił obóz, w którym Niemcy i Włosi zgromadzili Żydów z myślą o ich eksterminacji. Wyzwolił uwięzionych tam Żydów, przedstawiając się jako "żołnierz żydowski" - wspominał izraelski minister edukacji.

To najlepiej symbolizuje przejście z ciemności do światła, ze śmierci do odrodzenia. To jest osiągnięcie mojego dziadka, z którego jestem dumny. Pod koniec wojny, w wieku 55 lat mój dziadek zginął pod Wadi Akarit. Wybuchły dwie miny, które położyły kres jego życiu. Pochowano na brytyjskim cmentarzu wojskowym w Tunezji, w pobliżu miejsca, gdzie zginął. Brygadier Kisz walczył przeciwko nazistom, o swoje życie i za naród żydowski. Jestem tu, by reprezentować rząd Izraela - dodał.

"Życie razem - tego musimy się nauczyć"

Ci, którzy są tu z nami dzisiaj, którzy nie są Żydami w tym Marszu, wasza przyjaźń dla nas jest bardzo głęboką rzeczą - mówił przewodniczący Yad Vashem Dani Dayan, przypominając o córce faraona, która uratowała Mojżesza. - Ona nie była Żydówką, ona była córką terrorysty, który mówił, że wszyscy żydowscy chłopcy powinni być wrzuceni do Nilu. Zaś ona uratowała tego chłopca, wychowała go w pałacu jej ojca faraona, pokazała to jak nie-Żydzi mogą zrozumieć czym jest człowieczeństwo, czym jest ludzkość, czym jest współistnienie i dawanie życia innym. To jest lekcja. Musimy pamiętać, nawet tak wiele lat po warszawskim getcie - podkreślił Dayan.

Chcę powiedzieć jednym słowem - my Żydzi jesteśmy ekspertami, zawsze to mówię, jesteśmy ekspertami we wspólnym ginięciu. Ale nie nauczyliśmy się jak razem żyć. I to jest nasz problem. Zginąć wspólnie, bez różnic, widzieliśmy to, widzieliśmy to w Holokauście, widzimy to przez całą historię naszego narodu. Bardziej, mniej religijni, z tego kraju, z tamtego kraju (...) wszelkiego rodzaju, bogaci, biedni. Ginąć razem, tak, w tym jesteśmy dobrzy, ale życie razem - tego musimy się nauczyć - dodał przewodniczący Yad Vashem.

"40 ocalałych z Holokaustu"

W tegorocznym wydarzeniu młodzieży z Polski i Izraela towarzyszyło około 40 ocalałych z Holokaustu. Wśród nich był Allan Hall ze Stanów Zjednoczonych. Pochodzi z Krakowa. Nazywał się Adam Janusz Horowitz. Miał cztery lata, gdy Niemcy napadły na Polskę. Jego rodzina spędziła wojnę uciekając i ukrywając się. To był tylko jeden horror po drugim - powiedział Hall.

Jak wspominał m.in., jego ojciec podając się za austriackiego przemysłowca, wynajął biuro w budynku Prudential w okupowanej Warszawie. Stworzył fikcyjną firmę, która miała zaopatrywać armię niemiecką. Prawdziwym celem wynajmu biura było zapewnienie matce i jemu bezpiecznej kryjówki. W czasie Powstania Warszawskiego urodził się jego brat. Przetrwali. Jak podkreślił, do dziś wszystko pamięta. Hall do dziś przyjeżdża do Polski, by edukować młodych.

"Staram się przekazać im wiedzę o tym miejscu"

Natalia Janusik, edukator z Muzeum Auschwitz, oprowadzała po byłym obozie grupę kilkunastu Żydów ze Skandynawii. Staram się przekazać im wiedzę o tym miejscu. W dniu Marszu Żywych uwypuklona jest tragedia narodu żydowskiego. Przekazujemy fakty, więc nie pomijamy historii innych grup ofiar. (…) To duże przeżycie, bo większość Żydów podczas wojny została zgładzona w ośrodkach zagłady, a Auschwitz-Birkenau był największym z nich. To największy żydowski cmentarz. Wizytę tu traktują oni w szczególny sposób – powiedziała.

Wśród uczestników marszu byli młodzi Polacy. Byłam już raz w Auschwitz z przewodnikiem. Wówczas przeżyłam duży szok. Teraz chyba bardziej to wszystko do mnie dociera; to ciężkie przeżycie – powiedziała Wiktora z ośrodka Jastrowia w Wielkopolsce. Opiekunka tej grupy – Joanna, powiedziała, że obecność polskiej młodzieży jest z jednej manifestacją solidarności, a z drugiej poszerzeniem ich wiedzy historycznej.

Marek Szafrański