Warszawa szczyci się już co najmniej dwoma własnymi ciastkami, które wymyślono i po raz pierwszy podano w stolicy. Najsłynniejsze warszawskie ciastko to oczywiście torcik W-Z, czyli popularna "wuzetka" przygotowana przez nieznanego cukiernika dla uczczenia otwarcia Trasy W-Z.

Reklama

Torcik tak spodobał się warszawiakom, że mimo stalinowsko-bierutowskich korzeni przetrwał szczęśliwie wszystkie dziejowe burze i zmianę ustroju. Wuzetka jest dziś sprzedawana w cukierniach w całej Polsce.

Znawcom Warszawy pomysł kreowania nowej słodkości nie przypadł do gustu. Uważają, że niepotrzebnie przekreśla się dobrą tradycję.

"Ta inicjatywa dobitnie świadczy, że stołecznym urzędnikom bardzo się nudzi i wypełniają sobie czas, mnożąc niedorzeczne i niepotrzebne akcje. Mamy <wuzetkę>, to przy niej zostańmy. Zorganizujmy jej tylko nowoczesną, międzynarodową promocję. To ciastko ma tyle lat, a wciąż chętnie się nim zajadamy" - złości się Jarosław Zieliński, varsavianista.

"Wuzetka" nie jest jednak jedyna. Najstarszym warszawskim ciastkiem jest popularna bajaderka, zwana złośliwie "przeglądem tygodnia". Wymyślił ją słynny warszawski cukiernik Jan Gajewski. Patent był prosty i genialny. Wszyscy cukiernicy od dawna sprzedawali na wagę za kilka groszy resztki pokruszonych wypieków. Jednak Gajewski wpadł na pomysł, by te resztki sklejać w całość masą czekoladową i formować z nich ogromne, słodkie kule. W tym roku warszawianka-bajaderka obchodzi okrągłe setne urodziny.

Z oczywistych względów cukiernicy stają w obronie kontrowersyjnej inicjatywy. Trudno im się jednak dziwić, bo to przecież jeden z najlepszych sposób promocji wypieków produkowanych przez ich firmy. "Czasy się zmieniają. Dynamika współczesności wymusza także na naszej profesji zmiany. Trzeba wymyślić jakąś słodkość nawiązującą do obecnego wizerunku tego miasta" - mówi Ryszard Radzikowski, cukiernik. "Pewnie zdecyduję się wziąć udział w tej rywalizacji" - dodaje.