Paweł Auguff: Co to właściwie jest El Nino? Czy mówimy o zjawisku, które już znamy czy może mamy do czynienia z czymś zupełnie nowym.

Mirosław Miętus, klimatolog IMGW:El Nino jest zjawiskiem powszechnie znanym naukowcom, co najmniej od stu lat. Dowody jego istnienia znajdujemy w różnego rodzaju artefaktach, czy analizie danych środowiskowych sięgających nawet kilku tysięcy lat. Oznacza to, że to zjawisko, które występowało w przyrodzie zawsze a w ostatnim okresie skupia na sobie zainteresowanie społeczności międzynarodowej i naukowców - intensywnie od ponad 70 lat. Szerszej opinii publicznej może od dekady, dzięki mediom elektronicznym, gdzie łatwość rozpowszechniania i dostępu do informacji drastycznie zwiększyła liczbę odbiorców. Stąd ludzie spoza regionu, gdzie to zjawisko występuje dowiedzieli się, że jest coś takiego jak El Nino.

Co to jest El Nino? Klimatolog wyjaśnia

Reklama

Przy czym używamy terminu "El Nino" a tak naprawdę musimy pamiętać, że mówimy o pewnym kompleksie: El Nino - Oscylacja Południowa, czyli o połączonym zjawisku atmosferycznej "oscylacji" pola barycznego i El Nino, czyli "ciepłej fazie" pewnej oscylacji oceanicznej. Powiedziałem "ciepłej fazie oscylacji" bo mamy jeszcze La Nina – chłodną fazę tego procesu. Mamy zatem stan normalny i dwa stany anomalne. Ten ciepły nazywany El Nino i ten chłodny nazywany La Nina. Z zasady jedne od drugiego jest rozdzielone trwającą nawet kilka lat fazą normalną. Obecnie mamy do czynienia niemal z automatycznym przejściem z La Nina do El Nino - stąd może też jest większe zainteresowanie także świata nauki. Tak dramatyczne przejście (z jednej fazy do drugiej), gdzie zmienia się bardzo dużo w procesach zachodzących w oceanie - głównie na Pacyfiku, ale nie tylko - ma swoje bardzo poważne skutki przede wszystkim w tym basenie i basenie Oceanu Indyjskiego. W basenie Atlantyku te skutki są mniejsze, ale nie możemy ich całkowicie ignorować.

Reklama

Paweł Auguff: Jak można scharakteryzować to z czym mamy teraz do czynienia?

Reklama

Mirosław Miętus, klimatolog IMGW: El Nino występuje na Pacyfiku. W obszarach bezpośrednio przyległych pojawiają się wielkoskalowe procesy będące konsekwencją tego zjawiska. Wpływ El Nino w tym obszarze jest widoczny, klarowny i bardzo silny. Obecnie widzimy, że w okołorównikowej strefie Pacyfiku u zachodnich wybrzeży Ameryki Południowej pojawia się - brzydko mówiąc – tzw. plama ciepłej wody. Cieplejszej niż normalnie, niż otoczenie. Ta plama zaczyna się powiększać i przesuwać wzdłuż równika w pasie międzyzwrotnikowej bieżności ku wschodowi, ku Indonezji. Niesie to ze sobą całą masę różnych zmian.

Już u samego wybrzeża Ameryki Południowej chłodny Prąd Peruwiański, który normalnie płynie stosunkowo wysoko, czyli nie jest głęboko schowany pod powierzchnią wody, w tym okresie zapada się. Zmienia się produkcyjność tych obszarów. A jak zmienia się produkcyjność to zmienia się cały łańcuch pokarmowy: zaczyna brakować pokarmu dla żerujących tam ryb, które zaczynają się przenosić w inne obszary. Pojawia się problem dla rybołówstwa, które jest dość dobrze rozwinięte w tym regionie i dostarcza sporej liczby różnego rodzaju owoców morza konsumowanych nie tylko lokalnie ale co najmniej regionalnie.

Katastrofalne skutki zmiany pogody

W tym samym basenie zaczyna się pojawiać problem z bardzo wydajnymi opadami deszczu. Zazwyczaj (w czasie El Nino) przesuwają się znad Indonezji wzdłuż równika w stronę zachodniego wybrzeża Ameryki Południowej, gdzie natrafiają na Andy. I tam opady zaczynają się zwiększać – stają się jeszcze bardziej wydajne. Masy powietrza, które są bardzo ciepłe i wilgotne, przychodzą znad Pacyfiku i nie są w stanie przedrzeć się przez Andy, które są bardzo wysokie i strome. Następuje osiadanie mas powietrza po zachodniej części Andów i intensywne opady deszczu. Tak intensywne, że wypłukuje się wszystko: lawiny błota, kruszywa spływają do dolin i je zalewają. Niszczą rolnictwo, a więc zagrażają bezpieczeństwu żywnościowemu tego regionu. Niszczą również infrastrukturę telekomunikacyjną i drogi. Jest to okres ciężki dla tego regionu z wieloma poważnymi stratami ekonomicznymi. I stratami w infrastrukturze, którą trzeba później odbudowywać. Również dla rolnictwa jest to ciężkie. Nie tylko niszczy plony, ale taka powódź powoduje spłynięcie żyznej warstwy gleby do skały pierwotnej. Później w wielu miejscach odtworzenie tej warstwy gleby musi zająć jakiś czas, co powoduje problemy osadnicze. Bo ludzie muszą się przenosić. W tym miejscu nie daję się okresowo prowadzić upraw rolniczych.

El Nino. Problemy w Afryce, Australii…

Jednocześnie zmienia się monsun indyjski, który jest bardzo ważny. Monsun indyjski to zjawisko, które występuję w rejonie subkontynentu indyjskiego. Mamy tam dwa monsuny: letni i zimowy. Ich występowanie jest potrzebne, ponieważ dostęp do wody opadowej zapewnia zasilanie opadowe dla upraw rolnych. Brak monsunu, który może się pojawić w określonej fazie tego zjawiska, spowoduje fale głodu. A trzeba pamiętać, że subkontynent indyjski jest zamieszkiwany przez olbrzymią ilość osób. Jednocześnie pojawiają się susze w Australii, zwłaszcza w północnej części kontynentu australijskiego. I to się zaczyna przesuwać ku wschodniej części tego kontynentu. Wraz z suszami groźne stają się pożary buszu. O tym, jak poważne straty mogą spowodować pożary wiemy z wcześniejszych doniesień medialnych. Płony lasy, giną unikatowe zwierzęta nieżyjące nigdzie więcej niż poza tym kontynentem. Również szereg miast, miasteczek, osad cierpi w ten sposób. Także skala zjawiska jest olbrzymia.

Jednocześnie widzimy pewne problemy w Afryce, ale również – w części zachodniej – Ameryki Północnej. Zmienia się układ cyrkulacji atmosferycznej – zaczynają występować gwałtowne opady deszczu. Natomiast w środkowych stanach zaczyna się rozwijać susza. W zatoce meksykańskiej robi się nieco cieplej i zaczyna cierpieć rybołówstwo w tym regionie.

El Nino zagraża Europie?

Paweł Auguff: Mówi Pan o dość odległych krainach, ale czy El Nino zagraża również Europie? I czy w Polsce na etapie, na którym teraz jesteśmy, mamy się czego obawiać.

Mirosław Miętus, klimatolog IMGW: W zależności od tego jak silnie się rozwinie El Nino to pojawienie się na Pacyfiku olbrzymiego obszaru powierzchniowo i objętościowo wody cieplejszej niż zwykle o co najmniej 2,5 stopnia stanowi źródło zagrożenia. Woda ma pojemność cieplną mniej więcej trzy rzędy wielkości wyższą od powietrza, czyli może ogrzać olbrzymią ilość powietrza. Taka woda przekazuje energię i wilgoć do powietrza, który w schemacie ogólnej cyrkulacji atmosfery może być transportowany na duże odległości i jako ciepłe powietrze dotrze również do Europy. Wkrótce, ale chyba jeszcze nie tego lata, wpływ El Nino na pewno zaczniemy obserwować. Późną jesienią, zimą i jeżeli będzie się tak rozwijał jak do tej pory na pewno w połowie przyszłego lata. Na pewno będzie cieplej.

Natomiast inne sygnały, jakie są z El Nino związane dotyczą ekstremalnych opadów. One są dość rozproszone. W czasie występowania El Nino w Europie odnotowuje się kilka przypadków dość rozległych powodzi opadowych niemniej one dotyczą całego kontynentu. I wskazanie, że El Nino wywoła np. w Polsce powódź jest bardzo ryzykowne, choć powódź z 1997 roku czyli jedna z najbardziej tragicznych, jaka wystąpiła w Polsce w XX wieku wiązano z El Nino. Ale z naukowego punktu widzenia sygnał identyfikacyjny jest bardzo słaby. Bo rozproszenie tych zjawisk ekstremalnych na całym kontynencie europejskim jest dość znaczne.

Będzie cieplej – tego możemy być pewni. El Nino dołoży się istotnie do globalnego ocieplenia. Dlatego pragnę zwrócić uwagę, że ostatnie lata pomimo trwającego La Nina były ekstremalnie ciepłe. Jeżeli teraz będzie kilka stopni cieplejszy Pacyfik w strefie okołorównikowej to na pewno będzie cieplej np. w Europie Środkowej. A jak pokazuje ostatnie kilkanaście lat w niewiele zmieniającej się ilości opanów tylko dlatego, że jest cieplej mamy problemy. Obserwujemy zarówno susze hydrologiczną, jak i glebową. Aczkolwiek nie można wykluczyć, że zdarzy się taki opad, że ta susza zostanie przerwana przez wezbranie – to jest trochę na poziomie szumu statystycznego. A więc nic, co jest bardzo wiarygodne.

Klimatolog IMGW: Tak nie można postawić sprawy

Paweł Auguff: Możemy założyć, że na tym etapie w Polsce nie mamy się czego obawiać?

Mirosław Miętus, klimatolog IMGW: Nie, tak nie można postawić sprawy. Wiemy, że w czasie El Nino występują zjawiska gwałtowne i niebezpieczne. Ale nie możemy powiedzieć, że to jest bardziej prawdopodobne wystąpienie tego zjawiska niż niewystąpienie.

Paweł Auguff: Powiedział Pan, że El Nino "dołoży się" do globalnego ocieplenia. To znaczy, że to zjawisko nie jest element globalnego ocieplenia?

Mirosław Miętus, klimatolog IMGW: El Nino jest elementem wewnętrznej zmienności systemu klimatycznego. Mamy fazę normalną, fazę cieplejszą El Nino i fazę chłodniejszą La Nina. I te zjawiska się naprzemiennie pojawiały. Mimo wszystko one nie powodowały ocieplenia się w sensie statystycznym. Na podstawie badań (m.in. zapisów z rdzeni) wiemy, że El Nino występowało po długim okresie normalnym, występowało na przemiennie z La Nina i te występowania w obecnym okresie widzimy. El Nina są częstsze i trwają dłużej niż było kiedyś. Dlaczego one same nie odpowiadają za globalne ocieplenie? Bo z zasady powodują takie ocieplenie jak wkrótce skondensuje La Nina, czyli to ochłodzenie. Ponieważ mamy globalne ocieplenie (temperatury wzrastają, jest coraz cieplej) to ten okres, który będzie z najbliższym El Nino –które wyjątkowo dynamicznie się rozwija – dość istotnie „podbije” temperaturę i jeżeli nie rok bieżący to na pewno rok następny będzie najcieplejszym w historii pomiarów. Globalne ocieplenie nie oznacza, że z roku na rok będzie cieplej – to jest wzrost w sensie linii trendu, czyli tak jak kursy akcji działa.

Świat "zapłaci" za El Nino?

Paweł Auguff: Czy świat "zapłaci" za El Nino? Jakie mogą być konsekwencję finansowe tego zjawiska.

Mirosław Miętus, klimatolog IMGW: Świat zapłaci. Branża rybołówstwa w krajach, które prowadzą łowiska wzdłuż zachodniej części wybrzeża Ameryki Południowej traci na tym bardzo silnie. Ulega zniszczeniu infrastruktura krajów położonych po zachodniej stronie Andów. Rolnictwo w tym regionie traci. W Kalifornii robi się chłodniej i deszczowo np. produkcja winorośli i owoców cytrusowych jest gorsza. W związku z powodziami są straty w infrastrukturze itd. Jest sporo kosztów. Żadna zmiana środowiskowa nie odbywa się bez wpływu na ekonomikę i na jakość życia człowieka. Ten system jest powiązany, ponieważ czerpiemy z zasobów środowiska.

Natomiast nie znam prac, które na poziomie europejskim, a tym bardziej naszego kraju, szacowałyby skutki ekonomiczne El Nino.