Zarządzenie zobowiązujące katechetów do pisemnego informowania proboszczów o dzieciach niechodzących na religię, a które wzburzyło rodziców VI Liceum Ogólnokształcącego, zostało wydane w 2004 roku. Rodzice zawiadomili Rzecznika Praw Obywatelskich oraz generalnego inspektora ochrony danych osobowych, jednak pełniący pięć lat temu funkcję metropolity gdańskiego abp Tadeusz Gocłowski nie widzi nic złego w decyzji kurii. - "Jest to normalny obowiązek każdego katechety, potrzebny w przypadku, kiedy później młody człowiek chce zostać rodzicem chrzestnym czy świadkiem bierzmowania" - mówi DZIENNIKOWI abp Gocłowski.

Reklama

>>>Rejestrowanie uczniów nie ma sensu - mówi duszpasterz młodzieży

Według prawa kanonicznego katecheta rzeczywiście powinien rozmawiać na temat młodych wiernych z proboszczem, ale rejestry nie są wcale wymagane. - "Katecheta, który zauważa, że uczeń przestał chodzić, czy nie chodzi na religię, a jest katolikiem, powinien dyskretnie porozmawiać z proboszczem parafii. Ale do tego niepotrzebna jest notatka, żadne zarządzenie, a jedynie zwykłe wyczucie i rozsądek" - mówi DZIENNIKOWI ks. prof. Wojciech Góralski z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, ekspert prawa kanonicznego. Sprawdziliśmy, jak postępują inne kurie: zadzwoniliśmy do diecezji lubelskiej, wrocławskiej, poznańskiej, warszawskiej - w żadnej nie ma spisów.

Rodzice uczniów gdańskiego, którzy wykryli sprawę, nie chcą jej zostawić bez dokładnego wyjaśnienia. - "Katecheta nikogo nie informował, że zbiera takie dane, nikt nie wyrażał na to zgody" - mówi DZIENNIKOWI Iwona Lindyberg, sekretarz rady rodziców w VI LO. - "Nie wiemy, skąd brał dane i adresy, ani co się później z nimi działo" - dodaje.