"Dobre pytanie - powiedział lekarz - ale ja nie mam pojęcia. Musi pan zapytać chirurga". X zadzwonił do chirurga, który wytłumaczył mu: "Zwykle wysyłamy je do kostnicy". Tak więc X wykonał telefon do kostnicy, której pracownik stwierdził: "Najczęściej poddajemy je kremacji. Zdarza się też, że oddajemy je patologom, do laboratorium". Sprawdził w rejestrze - ręka X rzeczywiście powędrowała do laboratorium. Gdy X zadzwonił do laboratorium, tym razem usłyszał: "No wie pan, mieliśmy za dużo rąk. Z pańską nie było co robić. Dlatego zakopaliśmy ją w ogrodzie, tuż za budynkiem szpitala". A potem pracownicy laboratorium zabrali X do ogrodu, aby poszukać ręki. Gdy ją wykopali, aż roiło się na niej od robactwa. X poprosił, by rękę spalono. Od tego dnia uczucie gryzienia ustało.

Reklama

Początek tej historii to nic niezwykłego - ogromna większość pacjentów po amputacji odczuwa ból, ruch, ciepło czy drętwienie w utraconej kończynie. Nigdy nie poznamy dokładnych statystyk - wielu ukrywa ten fakt, aby nie uznano ich za chorych psychicznie. Niektórzy próbują sięgnąć po kubek z herbatą ręką, która już nie istnieje, albo wstać z łóżka na nodze, którą niegdyś mieli. Przez długi czas te zaburzenia tłumaczono uszkodzeniem peryferyjnych nerwów w czasie amputacji. Wszystko wskazuje jednak na to, że prawda jest inna. W mózgu każdego z nas znajduje się mapa całego naszego ciała. To tak, jak gdyby na naszej korze mózgowej wyrysowano homunkulusa, małego człowieczka. I ta wymyślona noga czy ręka, "kończyna fantomowa", jest w gruncie rzeczy podstępem mózgu. Na mapie ciała ręka nadal istnieje, choć w rzeczywistości jej nie ma. I dlatego mózg ponownie przywołuje ją do życia. To, co niektórzy brali za objaw choroby psychicznej, stanowi obronę mózgu przed szaleństwem.

Mapa ciała wyrysowana w mózgu nie odpowiada anatomii. I tak np. ośrodki odpowiedzialne za naszą twarz sąsiadują z ośrodkami odpowiedzialnymi za dłonie. Centrum odpowiedzialne za stopy znajduje się tuż obok ośrodka kierującego narządami seksualnymi. U ludzi, którzy doświadczyli amputacji stopy, bardzo często orgazm jest przeżyciem znacznie gwałtowniejszym niż u zwykłych ludzi - doświadczają go bowiem także w "kończynach fantomowych".

Ale nie chodzi tu jedynie o orgazm. Nasze "ja", nasza tożsamość są bardzo ściśle związane z poczuciem materialności naszego ciała. Ujmując to w najprostszy sposób: utożsamiamy się z osobą, którą właśnie widzimy w lustrze. Tymczasem wystarczy nieco zaburzyć mapę mózgu, aby nasze "ja" stało się kimś zupełnie innym. Pod wpływem wstrząsów elektrycznych może się nam wydawać, że latamy pod sufitem, obserwując z góry nasze ciało. Albo możemy mieć wrażenie, że nasze ciało zyskało tajemniczego bliźniaka, który nieustannie czai się za naszymi plecami ("Za mną stoi duch. Czuję go. Wiem, że nie chce, żebym czytała" - mówiła uczestniczka jednego z eksperymentów, gdy podłączono jej elektrody do lewej półkuli mózgowej). Z pozoru całkiem zwyczajni ludzie bardzo mocno pragną, by odcięto im rękę czy nogę (na ich mapie ciała brakuje od urodzenia ośrodka odpowiedzialnego za rękę lub nogę - stąd odczuwają je jako coś obcego i domagają się usunięcia). Kobietom, które mają kobiece ciało i męską mapę ciała, wydaje się niejednokrotnie, że są wyposażone w penisa, mają też "wspomnienia" erekcji. Są wreszcie ludzie, u których doszło do tak znaczącego zaburzenia mapy ciała, że są przekonani o własnej śmierci. Jeden z nich, wywieziony do Australii, gdzie było bardzo gorąco, doszedł do wniosku, że wylądował w piekle...

Reklama

Krytyka religii sprowadza się zazwyczaj do stwierdzenia, że Bóg jest urojeniem - a więc nie istnieje. Takie dowody nie mają żadnego sensu (jeżeli Boga nie ma, dzieje się tak z jakiegoś innego powodu). Wszystko wskazuje na to, że nasze ciało jest w ogromnym stopniu urojeniem naszego mózgu, fantomem podobnym do fantomu odciętej kończyny. Ale to przecież wcale nie znaczy, że nie istniejemy.

Maciej Nowicki