Mieszkanka stolicy kupiła działkę rekreacyjną w Falenicy. Na działce znajdowała się nieczynna studnia. Kobieta postanowiła ją uruchomić. Wezwała więc hydraulika.

Węże w studni

Specjalista obejrzał wpuszczone w ziemię obok domu betonowe kręgi, ale było dość ciemno. Postanowił więc wstawić do kręgów drabinę i po niej zejść na dół. Jak szybko zszedł, tak szybko wdrapał się na górę, krzycząc do właścicielki działki, że na dole są węże- przekazali strażnicy miejscy.

Reklama

Kobieta natychmiast zadzwoniła pod numer alarmowy 112. Informacja została przekazana strażnikom miejskim z Ekopatrolu oraz strażakom.

Odłowienie padalców

Nie wiadomo było, jakie zwierzęta są na dnie studni. Mogły to być rodzime niegroźne węże, jadowite żmije albo egzotyczne gady, których ktoś próbował się pozbyć z hodowli. Wiedząc, że zwierzęta pełzające bardzo dobrze pływają, strażacy powoli wpompowali do studni wodę.

Po chwili zobaczyliśmy jak na kawałkach styropianu wypłynęły na powierzchnię cztery, niegroźne dla ludzi, padalce. Zwierzęta były w dobrym stanie. Wszystkie zostały odłowione – powiedział strażnik Jacek Kosela z Ekopatrolu.

Padalce to nie węże

Padalce, choć podobne wyglądem do węży, to nimi nie są. Są niejadowitymi jaszczurkami, które w naszym kraju są pod ścisłą ochroną. Zwierzęta zostały przez strażników wypuszczone do lasu na terenie dzielnicy Wawer.

Padalce nie są w stanie upolować szybciej poruszających się zwierząt, ponieważ same poruszają się niezdarnie i wolno. Ofiarami padalca najczęściej padają dżdżownice, ślimaki albo mało ruchliwe larwy owadów.

Ogon u padalców stanowi 2/3 długości ciała. W sytuacji zagrożenia padalec może odrzucić swój ogon, który następnie odrasta jednak nie posiada zwykle ani pierwotnej długości ani pierwotnego kształtu.

Reklama

Padalce zimują w grupach. W jednym miejscu zimowania można spotkać nawet 100 osobników.

Autorka: Marta Stańczyk