Sztandar Związku Legionistów Polskich zrabowany przez esesmanów we wrześniu 1939 roku nie został wczoraj wystawiony na niemieckiej aukcji. Polski resort skutecznie zablokował sprzedaż zabytku.

Cenny sztandar chciał sprzedać Kai Winkler, szef niemieckiego domu aukcyjnego, który nie zaprzecza, że sztandar został wywieziony z Polski, ale odmawia zwrócenia go prawowitym właścicielom.

Reklama

Teraz sprawą odzyskania sztandaru zajmie się wynajęta przez MSZ kancelaria prawna. Będzie negocjować z Winklerem zwrot sztandaru. "W ostateczności pójdziemy do sądu" - mówi nam jeden z wysokich urzędników resortu.

Zabytek miał być wystawiony na licytacji wczoraj w Maschen pod Hamburgiem. Sztandar ZLP oddziału Pabianice reklamowany był przez dom jako "nadzwyczaj rzadki". "W odpowiedzi na naszą interwencję dom aukcyjny wycofał sztandar z aukcji" - powiedział nam rzecznik MSZ Piotr Paczkowski. Tę informację potwierdza polski konsulat, który na miejscu monitoruje sprawę sztandaru. Kai Winkler również przyznaje, że zrezygnował ze sprzedaży zabytku. "Nie zdradzę jednak powodów, dla których to zrobiłem" - usłyszeliśmy od niego.

W przyszłym tygodniu polska placówka dyplomatyczna ma otrzymać wszystkie niezbędne dokumenty i pisemne potwierdzenie wstrzymania aukcji. Teraz więc rozpocznie się batalia prawna o powrót sztandaru do kraju. Stronę polską reprezentuje hamburska kancelaria. "To znakomita informacja. Mam nadzieję, że już niebawem będziemy mogli zorganizować uroczyste wprowadzenie sztandaru do domu im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w krakowskich Oleandrach" - mówi nam komendant Związku Legionistów Polskich Krystian Waksmundzki.

Prawnicy będą musieli wykazać, że zabytek trafił w niemieckie ręce nielegalnie, jako łup wojenny zagrabiony przez kompanię SS Leibstandarte Adolf Hitler, przyboczną gwardię wodza III Rzeszy. Problemem może okazać się jednak niemieckie prawo. Za Odrą przepis dotyczący zasiedzenia nie mówi jedynie o nieruchomościach, ale też o przedmiotach. Dlatego nawet pochodzący z grabieży zabytek może stać się po latach własnością osoby, która go kupiła.

Prof. Wojciech Kowalski zajmujący się w MSZ odzyskiwaniem polskich zabytków z niemieckich rąk mówi, że jest dobrej myśli, choć sprawa może być trudna. "Jeszcze tydzień temu pan Kai Winkler, właściciel domu aukcyjnego, w ogóle nie chciał z nami rozmawiać o wstrzymaniu licytacji. Dopiero gdy wynajęliśmy adwokatów, zgodził się wycofać sztandar z licytacji" - zdradza. Resort spraw zagranicznych ma nadzieję, że odzyskiwanie sztandaru nie potrwa dłużej niż kilka miesięcy.