”To jest rząd Platformy Obywatelskiej, a nasz projekt jest obywatelski. Nie rozumiemy, dlaczego premier Tusk o tym zapomina” - mówi Błażej Spychalski, student czwartego roku prawa na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i zastępca koordynatora akcji Ulga dla Studentów. I dodaje: ”Premier wiele razy dziękował studentom za wybory i podkreślał, że to dzięki nam Platforma doszła do władzy, a gdy dziś my mówimy „sprawdzam”, ma nas w nosie”.
Organizatorzy akcji mają prawo czuć się rozgoryczeni. Do końca marca Komitet Obywatelski Student 49 zebrał aż 130 tys. podpisów pod projektem ustawy zwiększającym ulgę na przejazdy dla uczniów i studentów z obecnych 37 proc. do 49. Projekt trafił do Sejmu, gdzie 18 czerwca ma się odbyć jego pierwsze czytanie. Już teraz wiadomo jednak, że nie ma szans na poparcie ze strony koalicji. DZIENNIK” otrzymał właśnie oficjalną odpowiedź Ministerstwa Finansów na proponowane zmiany. Jak przyznała Magdalena Kobos, rzeczniczka prasowa resortu, rząd opowie się w sejmie za odrzuceniem obywatelskiego projektu. Powód? Przyjęcie ustawy oznaczałoby bowiem przyznanie większych ulg wszystkim uprawnionym obecnie do 37-proc. zniżki. To spowodowałoby zwiększenie obciążenia dla budżetu o 350 mln zł, a - zdaniem Ministerstwa Finansów - obowiązujący obecnie system zniżek już jest nadmiernie rozbudowany.
Studenci nie kryją rozczarowania i zapowiadają, że nie złożą broni. 18 czerwca zjadą się na Wiejską, by przekonać posłów do poparcia ich inicjatywy. Chcą też zorganizować ogólnopolską akcję wysyłania e-maili do posłów i członków rządu i nie wykluczają masowych pikiet pod Sejmem. Ale to nie wszystko: planują zamieścić w internecie listę posłów, którzy głosowali przeciwko większym zniżkom.
”Nie zrezygnujemy z walki. Akcję zbierania podpisów pod obywatelskim projektem zorganizowaliśmy sami, bez niczyjej pomocy. Sami zebraliśmy pieniądze na ogłoszenia w prasie, plakaty i stronę internetową. Mamy poparcie przeważającej większości studentów i uczniów, a także ich rodziców. Z takim głosem rząd musi się liczyć” - podkreśla Błażej Spychalski.
Ta determinacja jest w pełni zrozumiała, jeśli zajrzeć do studenckiego portfela. ”Mieszkam na stancji w Toruniu. Do domu w Szczecinie jeżdżę raz w miesiącu pociągiem osobowym, bo jest o 15 zł taniej niż pośpiesznym, chociaż podróż trwa kilka godzin dłużej. Za zaoszczędzone w ten sposób pieniądze mogę sobie kupić buty lub jedzenie. Bo choć przywożę z domu zapasy, na cały miesiąc mi nie wystarczą. Przy większej zniżce na kolej byłoby mi lżej żyć” - mówi Małgosia, studentka filozofii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu.