Raport Komisji Europejskiej nie pozostawia wątpliwości: Polki to prawdziwe europejskie liderki biznesu. Lepsze od nich, jeśli chodzi o przedsiębiorczość, są jedynie Francuzki. Ale to nie wszystko, bo Polki są także doskonale wykształcone - ponad 94 procent młodych kobiet ma co najmniej średnie wykształcenie, co znów daje im miejsce w ścisłej czołówce Europy.

Reklama

Do pełnego obrazu trzeba jeszcze dodać polskie statystyki, z których wynika, że ponad jedna trzecia kobiet aktywnych zawodowo prowadzi swoje własne firmy. I zazwyczaj z sukcesem. "To historyczne dziedzictwo, nasze kobiety uczyły się zarządzania od wieków. Musiały być twarde. Mężczyzn wiecznie nie było w domu, ruszali na wojnę, a wszystko spadało na ich barki" - mówi Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej.

Na czym polega fenomen niezwykłej przedsiębiorczości Polek? Jak tłumaczy Agnieszka Maruda, która organizuje Ogólnopolskie Konferencje Kobiet Przedsiębiorczych, własna firma to po prostu najpewniejsza droga do zawodowego sukcesu. "Polki nie czekają, aż ktoś im poda sukces na tacy. Nie mogą liczyć na pomoc państwa, więc zakładają własną firmę" - tłumaczy.

Taką ścieżkę kariery wybrała 41-letnia Ewa Małyszko, ekonomistka z Warszawy. Najpierw przez dziesięć lat pracowała w towarzystwie funduszy inwestycyjnych, a gdy w ubiegłym roku zostało sprzedane, założyła własną firmę. "Zajmuję się edukacją finansową, uczę, jak zarządzać własnymi finansami. Mam teraz o wiele większe możliwości rozwoju, a poza tym wreszcie zarabiam dla siebie, a nie dla koncernu" - mówi.

Również 31-letnia Marta Berse z Warszawy odeszła z dużego koncernu i razem z koleżanką otwarła firmę szkoleniową. Decyzja o porzuceniu bezpiecznej posady nie była łatwa, ale okazała się trafna: zarabia doskonale, świetnie sobie radzi na trudnym rynku szkoleń, a na dodatek bez trudu godzi pracę z wychowywaniem dwójki dzieci."Paradoksalnie dopiero teraz mogą być niemal pełnoetatową mamą" - mówi.

Eksperci są jednak zgodni: przedsiębiorczość często nie jest w Polsce potrzebą, lecz przymusem. Z wszelkich statystyk wynika bowiem, że kobietom znacznie trudniej jest znaleźć pracę niż mężczyznom, mniej od nich zarabiają i rzadziej awansują. "Osławiony szklany sufit w naszym kraju jest nadal wyjątkowo gruby" - mówi Joanna Piotrowska, prezeska Feminoteki.

Jest jeszcze jeden problem: Polki rzadko robią karierę w największych przedsiębiorstwach. Tylko co dziesiąta zasiada w radzie nadzorczej lub zarządzie takich spółek. Nadal królują w nich mężczyźni. Aby zmienić sytuację, najwyraźniej potrzeba wstrząsu, co dobitnie pokazuje przykład Islandii, gdzie po niedawnym krachu systemu finansowego banki zaczęły masowo przyjmować kobiety do zarządów. Uznano je po prostu za osoby racjonalne i bardziej odporne na stres.

Takie zmiany chce wymusić Komisja Europejska. "Uczestnictwo kobiet na równi z mężczyznami w życiu publicznym i w podejmowaniu decyzji jest priorytetem Unii" - mówi DZIENNIKOWI Vladimir Szpidla, unijny komisarz do spraw zatrudnienia, spraw socjalnych i wyrównywania szans.

Reklama

p

Marta Berse
właścicielka firmy szkoleniowej

Wszystkim kobietom, które marzą o założeniu własnej firmy, ale boją się zrobić pierwszy krok w biznesie, powtarzam: odwagi. Bo tylko tego brakuje Polkom, by osiągnąć sukces. Wszystkiego innego mają pod dostatkiem - są wykształcone, przedsiębiorcze i doskonale zorganizowane.

Ja odeszłam z pracy w dużym koncernie i to była najlepsza w moim życiu decyzja. Zajmowałam w tej firmie odpowiedzialne stanowisko, ale wiedziałam, że to jest szczyt tzw. mojej kariery i nigdzie dalej nie zajdę. Koniec, szklany sufit. Dlatego cztery i pół roku temu razem z koleżanką założyłam firmę szkoleniową, która nieźle sobie radzi na rynku i cały czas się rozwija. A ja wreszcie mogę poświęcić więcej uwagi moim dzieciom. Wiem, że brzmi to paradoksalnie, ale tak naprawdę jest: jestem teraz prawie pełnoetatową mamą. Prowadząc własny biznes, mam wreszcie czas, by odprowadzić dzieci do szkoły, a po południu zawieźć je na basen czy szermierkę. To nigdy nie byłoby możliwe w koncernie, gdzie szef stoi nad głową, a z biura wychodzi się późnym wieczorem.

Ale i tak decyzja o porzuceniu wygodnego i dobrze płatnego etatu była trudna. Własna firma to większe ryzyko, bo zarobki nie są tu stałe ani nawet pewne. Na dodatek samo rozpoczęcie działalności gospodarczej to w Polsce droga przez mękę. Nam to zajęło ok. miesiąca, państwo niestety w niczym nie pomaga, za to narzuca masę niepotrzebnych formalności. W różnych urzędach straciłyśmy masę czasu i nerwów.

Nagrodą jest za to niesamowita współpraca z drugą kobietą. Łączy nas wiele: moja wspólniczka ma trójkę dzieci, ja za trzy miesiące też urodzę trzecie. Zanim założyłyśmy razem firmę, znałyśmy się i ufałyśmy sobie. Wspólna praca jeszcze nas zbliżyła, teraz jesteśmy przyjaciółkami. Jesteśmy żywym zaprzeczeniem tego, co mówi się o przedsiębiorczych kobietach: nie kierujemy się w pracy emocjami, a już na pewno nie dajemy się im ponieść. Jesteśmy odważne, nie bałyśmy się podjąć tej najtrudniejszej decyzji, czyli porzucić ciepłej, bezpiecznej posadki, ale właśnie dlatego odniosłyśmy sukces.

W mojej obecnej pracy nie odczuwam dyskryminacji ze względu na płeć, choć czasem zdarza się, że jakiś zleceniodawca prosi, by szkolenie prowadził mężczyzna. Śmieję się wtedy i przekonuję, że razem z moją wspólniczką zrobimy to co najmniej tak samo dobrze. Potem, już po wykonanej pracy, zazwyczaj przyznają nam rację.

Ale jest oczywiste, że pod pewnymi względami mężczyznom nadal jest w Polsce łatwiej. Choćby dlatego, że mają znacznie więcej swobody i mogą na przykład bez dłuższego zastanowienia podjąć decyzję o wyjeździe na jakieś atrakcyjne szkolenie. Kobieta w takiej sytuacji musi przygotować precyzyjny plan: załatwić opiekę nad dziećmi, ugotować im obiad i upewnić się, że mają czyste ubrania do przedszkola. Ale pewnie właśnie dlatego jesteśmy dużo lepiej zorganizowane i to procentuje w firmie.