"Mikołajki to żeglarska stolica Polski" - powtarzali jak mantrę prezenterzy porannego programu TVP "Kawa czy herbata" emitowanego właśnie z tej mazurskiej miejscowości.

Reklama

W ubiegły czwartek pokazano pierwsze z 24 letnich planowanych w tym roku wyjazdowych wydań tego programu. W czasie dwugodzinnego magazynu na żywo ponad pół miliona widzów obejrzało felieton o atrakcjach turystycznych Mikołajek i malownicze widokówki znad jeziora. Ta telewizyjna laurka kosztowała lokalne władze 40 tysięcy złotych.

"Jeszcze parę lat temu telewizjom nie trzeba było płacić, same prosiły o pomoc w robieniu programów. Teraz bez pieniędzy figę z makiem się załatwi" - mówi Stella Hałaburda z biura promocji Mikołajek.

>>>Łódź kupiła sobie miejsce w serialu

Ale z coraz droższej współpracy z telewizjami niewielu rezygnuje. "Mamy parcie na szkło, bo w ten sposób można ściągnąć turystów" - przyznaje Liliana Florkiewicz z urzędu miejskiego w Giżycku. Miasto za tydzień będzie królować na antenie TVN - za sprawą ekipy startującego właśnie programu "Projekt Plaża". Prowadzą go wypromowana w "Tańcu z gwiazdami" pogodynka Dorota Gardias i Irek Bielennik. Przez cztery dni twórcy show będą filmować największe atrakcje Giżycka, koncert Norbiego oraz występy tancerzy "You can dance".

"Każdy jest ciekawy, żeby zobaczyć celebrytę. Poza tym mamy zapewnione okienko w telewizji na półtorej godziny programu" - mówi Florkiewicz. Za 30-sekundową standardową reklamę w tym samym czasie wedle cennika w TVN trzeba byłoby zapłacić 2,4 tys. złotych, a miasto za całą imprezę zapłaci 50 tys. zł. Podobne pieniądze wyłoży kilkanaście innych miejscowości, m.in. Augustów, Darłowo, Rabka, Mielno i Kołobrzeg. Jedni zasilą konto TVN, inni TVP.

>>>Polskie miasta biją się o reżyserów

Reklama

"Małe miasta tego potrzebują. Sopot, który ma trzy wielkie festiwale transmitowane przez duże telewizje, nie musi się promować, ale już mniejsze kurorty nie mają takich szans na dotarcie do widzów" - mówi Marek Szafarz, szef marketingu w TVN.

Stacja Piotra Waltera wyspecjalizowała się w tego typu ofertach. Za 70 tys. złotych dwa razy dziennie przez dwa miesiące prognozę na żywo z najbardziej urokliwego miejsca w regionie poprowadzi Omena Mensah lub Tomasz Zubilewicz. Zobaczą to widzowie TVN 24 i TVN Meteo.

Pieniądze od miast są, jak twierdzą stacje telewizyjne, zaledwie częścią budżetu wyjazdowych programów. Jeden odcinek "Kawy czy herbaty" w terenie kosztuje około 600 tys. złotych, miasta dokładają średnio 35-40 tys. "To jest dwa razy droższe niż tradycyjne wydanie programu w studio" - tłumaczy Katarzyna Nazarewicz, szefowa programu.