Jakub Krupa, który zdawał maturę w warszawskim liceum im. Joachima Lelewela, był bardzo zdziwiony, gdy okazało się, że z wiedzy o społeczeństwie dostał zaledwie 68 punktów na 100 możliwych. ”Zaskoczył mnie taki słaby wynik, zwłaszcza że na maturach próbnych z WOS zawsze wypadałem o wiele lepiej. W części pisemnej dostawałem 19 albo 20 punktów, tymczasem na majowym egzaminie dojrzałości tylko 14” - mówi.

Reklama

Zaskoczony maturzysta poszedł do siedziby OKE w Warszawie i zażądał wglądu w swoją pracę. Gdy ją przestudiował, nie miał wątpliwości, że błąd popełnili egzaminatorzy, którzy zaliczyli mu wprawdzie odpowiedź na jedno z pytań, ale nie wliczyli jej do ostatecznej punktacji. Jakuba najbardziej zdenerwowało jednak to, co zobaczył w zadaniu nr 5. Na polecenie: ”Wymień trzy konstytucyjne przypadki, kiedy wspólne obrady Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej uznaje się za posiedzenie Zgromadzenia Narodowego”, Jakub Krupa napisał, że chodzi m.in. o zaprzysiężenie prezydenta RP. Tymczasem odpowiedź z tzw. klucza brzmiała: „Odebranie przysięgi od nowo wybranego prezydenta RP”. ”Przecież to jest dokładnie to samo! Gdzie popełniłem błąd?” - denerwuje się maturzysta. Kiedy próbował dyskutować o tym z urzędnikami z OKE, usłyszał jedynie, że gdyby studiował prawo, nauczyłby się pisać precyzyjnie.

Znany konstytucjonalista, prof Marek Safjan jest oburzony takim stawianiem sprawy. ”Ta odpowiedź była zupełnie prawidłowa. Zaprzysiężenie i odebranie przysięgi oznacza to samo, a zawsze zaprzysięgany jest nowy prezydent RP. Wśród wielu osób pokutuje niesłuszne przekonanie, że prawo polega na literalnym posługiwaniu się formułkami. I to prymitywne podejście znalazło odbicie w niesłusznym odebraniu punktów maturzyście” - mówi prof. Safjan.

Co gorsza, gdy Jakub Krupa dopytywał się, czy OKE uzna mu odpowiedzi na oba zakwestionowane pytania, usłyszał zawoalowane ostrzeżenie, że nawet gdyby tak się stało, to egzaminatorzy mogą się przecież dopatrzyć błędów w innych zadaniach. ”Ironia losu polega na tym, że zabrakło mi właśnie dwóch punktów, by dostać się na studia w Centrum Europejskim UW. A teraz boję się, że urzędnicy z OKE mogą jeszcze obniżyć mi wyniki testu z WOS” - denerwuje się Jakub.

Reklama

czytaj dalej



Takich rozżalonych maturzystów jest w Warszawie więcej. 19-letni Sebastian przyjechał do siedziby komisji, by sprawdzić, dlaczego nie zdał matury z języka angielskiego. ”Dostałem tylko 12 punktów, choć na próbnej maturze miałem 64 punkty. Egzaminator pokreślił całą pracę. Widzę, że są w niej błędy, ale nie rozumiem, dlaczego została aż tak nisko oceniona” - opowiada. Karolina zauważyła z kolei, że nie przyznano jej punktów za dobre odpowiedzi. ”Fakt, zrobiłam błędy ortograficzne, ale jestem dyslektykiem z zaświadczeniem. Piszę odwołanie” - mówi.

Tylko w warszawskiej OKE aż 120 maturzystów zażądało ponownego sprawdzenia testów. Jak jednak tłumaczy wicedyrektor komisji Krzysztof Lodziński, mają niewielkie szanse na pozytywne załatwienie sprawy. Przede wszystkim dlatego, że każda zakwestionowana praca jest sprawdzana aż pięć razy i nie ma mowy o pomyłce. Lodziński broni również systemu oceniania matur. ”Jest chłodny, ale przez to obiektywny, bo oceniamy arkusze, a nie osoby. Jeśli uczeń dostawał w szkole dobre oceny od nauczycieli, którzy go lubili, a matura poszła mu słabo, może czuć się rozczarowany. Ale na maturze sympatia nie działa” - dodaje.