Blok na warszawskiej Woli. Dwa razy w tygodniu ok. godz. 18 na klatce schodowej przed jednym z mieszkań ustawia się kolejka. Ludzie czekają w niej do prywatnego gabinetu lekarskiego. Stoją w ciszy, nie rozmawiają ze sobą o nękających ich dolegliwościach. Nie wyglądają też na chorych. Do gabinetu wchodzą na chwilę.

Reklama

W ciągu dwóch godzin, lekarz przyjmuje 20 - 30 pacjentów. Wizyta kosztuje 70 zł. Za tę cenę można dostać zwolnienie z pracy nawet na miesiąc. Tak opisuje prywatny gabinet pan Rafał, pracownik działu prawnego w dużej firmie. Przyznaje, że sam kupił lewe L4. ”Bałem się redukcji w pracy. Na razie nie mam perspektyw na inną, więc będę chciał przedłużyć ”leczenie”. Przyjdę jeszcze raz. Wydam 70 zł, ale na chorobowym dostaję ponad 4 tys. zł, to dużo więcej niż zasiłek dla bezrobotnych” - wyjaśnia.

Nikt nie wie, jaka jest skala zjawiska. Gdy pytaliśmy o to rzeczników odpowiedzialności zawodowej w okręgowych izbach lekarskich, większość odmówiła nam rozmowy. W krakowskiej izbie dowiedzieliśmy się tylko tyle, że wpływają zawiadomienia od pracodawców o lekarzach wystawiających takie zwolnienia. ”Nie wiem, dlaczego lekarze to robią ani jak często. Ale jeżeli nawet pacjent symuluje, mówiąc, że ma bóle, to nie można tego zbagatelizować” - stwierdziła Jolanta Orłowska-Heitzman, naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy.

Jednak zdaniem psychologów lewych zwolnień może być mnóstwo, bo przyzwolenie na takie kombinacje jest powszechne. ”Polacy nie potrafią działać w grupie, więc nie czujemy się odpowiedzialni za dobro wspólne: państwowe, publiczne, społeczne. Ono jest dla nas niczyje” - wyjaśnia Katarzyna Korpolewska, psycholog społeczny.

Dlatego lekarze mogli czuć się bezpiecznie. Dotychczas, nawet jeśli zostali przyłapani, otrzymywali głównie upomnienia, a kary stosowane były niezwykle rzadko. W ciągu ostatnich 10 lat w całym kraju uprawnienia do wystawiania zwolnień odebrano zaledwie 94 medykom. ”To proceder wzajemnego oszukiwania, bo pieniądze na świadczenia zdrowotne są ze składek wszystkich ubezpieczonych” - mówi Jacek Dziekan z biura prasowego ZUS. Zakład w ciągu 6 miesięcy tego roku wydał na zasiłki ponad 3,2 mld zł, to o 1 mld więcej niż przed rokiem. Dlatego inspektorzy ZUS rozpoczęli jeszcze dokładniejsze kontrole wydanych zwolnień.

Jeżeli udowodnią oszustwo, ZUS wstrzyma wypłatę zasiłku chorobowego pracownikowi, a lekarz zostanie ukarany nawet dwunastomiesięcznym zakazem wystawiania zwolnień. ”Dla lekarza rodzinnego, który przez rok nie może wysyłać swoich pacjentów na chorobowe, jest to poważne ograniczenie i dotkliwa kara” - przyznaje Dziekan. ”Musimy wreszcie zacząć stosować kary, żeby zjawisko lewych L4 ograniczyć do rozmiarów błędu statystycznego” - dodaje.