Odejście generałów Andrzejczaka i Piotrowskiego
Do rewolucyjnych zawirowań na szczytach polskiej armii doszło w poniedziałek. Ze stanowisk zrezygnowali najważniejsi dowódcy w wojsku: szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, gen. Rajmund Andrzejczak i gen. Tomasz Piotrowski, Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych.
Poprosiliśmy o komentarz generałaRomana Polko, byłego Dowódcę Wojskowej Formacji Specjalnej GROM.
Generał Polko o terminie odejścia generałów. "To błąd"
Byłbym ostatnim człowiekiem, który krytykuje generałów za odejście [ze stanowisk - red.], ponieważ sam w pewnym momencie byłem w konflikcie z ministrem [obrony narodowej Jerzym Szmajdzińskim - red.], bo chciano likwidować jednostkę GROM -mówi w rozmowie z Dziennik.pl gen. Roman Polko.
Generał Polko dodaje, że musiał odejść właśnie dlatego, by móc bronić jednostki GROM. Żeby móc o tym mówić w przestrzeni publicznej - tłumaczy. Jego zdaniem w tego typu sytuacjach należy wyjaśnić, z jakich powodów się odchodzi. Trudno mi zrozumieć składanie dymisji na kilka dni przed wyborami. Niezależnie od tego, jak szlachetne pobudki mogły kierować tymi ludźmi, włączyli armię w kampanię polityczną, a to z mojego punktu widzenia jest błąd - ocenia gen. Polko.
Konflikt MON i Sztabu Genralnego. "BBN złagodził napięcia"
Pytany o to, czy odejście generałów Andrzejczaka i Piotrowskiego świadczy o kryzysie w polskiej armii, i czy znajdzie się dobry kandydat do objęcia stanowiska Szefa Sztabu Generalnego, były szef jednostki specjalnej GROM nie ma żadnych wątpliwości, że polska armia sobie poradzi.
Byłoby kiepsko, gdyby po odejściu dwóch generałów armia przestała normalnie funkcjonować. Tym bardziej, że armia musi mieć zdolność przetrwania - wyjaśnia generał Polko. W wojsku jest coś takiego jak chain of command [dosł. łańcuch dowodzenia- red.]. Zakłada się, że podczas walki giną również dowódcy i niższy szczebel przygotowany jest do pełnego przejęcia odpowiedzialności - wyjaśnia.
Generał krytycznie odniósł się również do spekulacji na temat rzeczywistych powodów rezygnacji ze stosunku służbowego obu generałów. Właśnie przez to, że nie podano jasno powodów [odejścia – red.], to się mówi o rakiecie [nawiązanie do sprawy pocisku rakietowego odnalezionego pod Bydgoszczą - red.]. Warto tu przypomnieć, że o incydencie z rakietą dowiedzieliśmy się w maju. Z tego, co słyszeliśmy, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego złagodziło te napięcia [na linii MON - Sztab Generalny - red.] i sprawa została wyjaśniona. "Odpalanie" tego na kilka dni przed ogłoszeniem ciszy wyborczej niczemu nie służy i jest mi z tego powodu przykro - stwierdza gen. Polko.
Roman Polko uważa, że generałowie popełnili błąd. Powinni mieć świadomość, że ogłoszenie w takim momencie decyzji wywoła burzę polityczną, ponieważ niektórzy będą próbowali ugrać na tym swoje własne interesy. A przecież nie o to generałom chodzi - podsumowuje.
Stan armii. Nie ma dobrych kandydatów na Szefa Sztabu?
Pytany o to, czy znajdzie się odpowiednio doświadczony następca Szefa Sztabu Generalnego, gen. Polko mówi, że byłoby dziwne, gdyby "w 170-tysięcznej armii brakowało dobrego kandydata, żeby przejąć obowiązki tych ludzi". Ale gdyby kandydatów zabrakło, "to byłaby przede wszystkim porażka Szefa Sztabu Generalnego i Dowódcy Operacyjnego". Zadaniem dowódcy wojskowego jest przygotowanie swojego następcy i praca metodyczna dwa szczeble w dół - tłumaczy.
Nieprzypadkowo w armii mówi się, że jednostkę poznaje się po tym, jak funkcjonuje, gdy nie ma dowódcy. To pokazuje, czy nauczył ludzi samodzielności, odpowiedzialności, czy "trzyma ludzi za twarz", i czy budował kult jednostki - wyjaśnia.
Generał Roman Polko zwraca uwagę na jeszcze jeden wymiar całej sprawy. To była już druga kadencja jednego i drugiego dowódcy. Mieli wiele lat i powinni się liczyć, że w pewnym momencie odejdą z tych stanowisk. Dobrze by było dla Polski, żeby tego typu ludzie, z takim doświadczeniem, trafiali do struktur NATO, po to aby tam - rozumiejąc kontekst wojskowy i polityczny - reprezentowali polskie interesy - mówi.
Tomasz Mincer