Wczoraj około godziny 14.00 na północnym zboczu Śnieżki miał miejsce wypadek. Więcej informacji przekazał Adam Tkocz, pełniący obowiązki naczelnika Grupy Karkonoskiej GOPR, w rozmowie z PAP. Tkocz poinformował, że ratownicy otrzymali zgłoszenie o trzech osobach, które ześlizgnęły się do Kotła Łomniczki, znanej również jako "rynna śmierci", podczas wędrówki zboczem Śnieżki.

Reklama

Tragiczny wypadek na Śnieżce. Odnaleziono dwa ciała

Po godzinie 16.00 przedstawicielka Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze inspektor Edyta Bagrowska, poinformowała, że ratownicy odnaleźli ciała dwóch mężczyzn. - To mężczyźni, obywatele Polski - powiedziała Bagrowska.

Po godzinie 19.00 poszukiwania trzeciej osoby zostały zakończone. Ratownicy już nikogo nie znaleźli. - Relacje osób zgłaszający wypadek były bardzo rozbieżne - mówiono o dwóch, trzech, a nawet czterech osobach - powiedział naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR.

Naczelnik dodał, że ciała osób są transportowane teraz do Karpacza. W akcji ratowniczej brało udział kilkudziesięciu ratowników GOPR i czeskiej Horskiej Służby. Na Równię pod Śnieżką wysłano też trzy śmigłowce – jeden LPR oraz dwa czeskie.

Reklama

Czym jest "rynna śmierci"?

Nie były to pierwsze ofiary tzw. "rynny śmierci". Pod tą nazwą kryje się szlak na Drodze Jubileuszowej prowadzącej zboczem góry od Domu Śląskiego na Śnieżkę. Zimą szlak jest zamykany, ponieważ jest bardzo trudny do przebycia. Jeśli turysta spadnie z zasypanej śniegiem i oblodzonej Drogi Jubileuszowej, ma zaledwie kilka sekund na zareagowanie, takie jak zahamowanie czekanem. Nie ma możliwości złapania się lub innego sposobu na zatrzymanie.

Osoba może ześlizgnąć się po zboczu góry na odległość około 200-300 metrów, docierając do obszaru, gdzie zaczyna się kosodrzewina. Dodatkowo na zboczu pod zamarzniętą górną warstwą śniegu znajdują się puste przestrzenie. Znalezienie osoby, która wpadnie w śnieg pod lodem, jest bardzo trudne. Po takim upadku szanse na przeżycie są praktycznie zerowe.

To nie pierwszy taki wypadek na Śnieżce

12 marca 2023 roku doszło do podobnego wypadku. Podczas spaceru zboczami Śnieżki turystka z Czech poślizgnęła się w niebezpiecznym miejscu. Kobieta spadła 500 metrów "rynną śmierci". Z wieloma urazami została zabrana przez śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Wcześniej, dokładnie 23 lutego 2022 roku, para turystów zignorowała informacje o zakazie wejścia na Drogę Jubileuszową i w trakcie wędrówki na szczyt Śnieżki mężczyzna zsunął się kilkaset metrów "rynną śmierci". Konieczna była wspólna interwencja wojskowego śmigłowca i Karkonoskiej Grupy GOPR.

Mężczyzna, obywatel Czech, obsunął się z rejonu szczytu Śnieżki około 600 m, przelatując przez Drogę Jubileuszową. Ratownicy ocenili jego stan jako ciężki z powodu licznych obrażeń głowy, jamy brzusznej, złamania kości ramienia i urazu miednicy. W trakcie lotu ratownicy otrzymali także zgłoszenie o kobiecie, która jest w miejscu osunięcia się mężczyzny. Nie mogła wycofać się z oblodzonego szlaku.

14 marca 2020 roku mężczyzna zsunął się "rynną śmierci", czyli zagłębieniem z na zboczu góry, które przecina Drogę Jubileuszową. Mężczyzna nie był w stanie samodzielnie wrócić na szlak. Po wyposażeniu w raki i przy asekuracji ratownika został wyciągnięty przy użyciu technik linowych - pisali ratownicy Grupy Karkonoskiej GOPR.

Podobnie było 26 marca 2017 roku. 25-letni turysta poślizgnął się i zjechał 300 metrów w dół "rynną śmierci". Jeden z turystów, który widział całe zdarzenie, zawiadomił ratowników. Po chwili zadzwonił też sam poszkodowany. Mężczyzna doznał licznych potłuczeń, ale był przytomny.

Warto dodać, że do niemal identycznego zdarzenia doszło w tym samym miejscu kilka dni wcześniej - 24 marca 2017 roku. Poszkodowanym wówczas był czeski turysta w wieku około 50 lat. Ten turysta miał dużo poważniejsze obrażenia, między innymi urazy wielonarządowe.

24 lutego 2008 roku również miał miejsce groźny wypadek w Karkonoszach: dwoje Czechów spadło w Kocioł Łomniczki. Cudem przeżyli. Kobieta i mężczyzna w średnim wieku zsunęli się 400 metrów w dół.

8 grudnia 2007 roku turyści zlekceważyli warunki atmosferyczne i poszli w góry bez odpowiedniego obuwia i zabezpieczeń. Turyści obsunęli się wczesnym popołudniem na "rynnie śmierci" na Drodze Jubileuszowej na Śnieżce. Tego samego dnia około godz. 16.00 w tym samym miejscu doszło do kolejnego wypadku. Tym razem 22–letni turysta spadł około 400 metrów ze zbocza. Był z dziewczyną, ale nic jej się nie stało.