W efekcie zasądzone im pieniądze zostały okrojone o milion złotych, czyli ponad jedną trzecią.
Gehenna rodzin Ofmańskich i Wierzbickich trwa od wielu lat. Najpierw cierpieli, bo odkrycie zamiany córek zamiast spodziewanej radości przyniosło im mnóstwo problemów. Potem przez 7 długich lat dochodzili sprawiedliwości w sądzie i wreszcie w kwietniu doczekali się precedensowego wyroku: warszawski sąd uznał, że winę za tragiczną w skutkach pomyłkę personelu szpitala ponosi wojewoda mazowiecka i Medyczny Uniwersytet Medyczny, bo to właśnie w ich gestii leżało nadzorowanie pracy szpitala przy Niekłańskiej. Sąd nakazał wypłacenie odszkodowania trzem zamienionym dziewczynom oraz ich rodzicom: każdy z siódemki poszkodowanych miał otrzymać 300 tys. złotych plus odsetki.
Wtedy jeszcze wydawało się, że udręczone rodziny szybko dostaną pieniądze. Tuż po wyroku zarówno wojewoda, jak i rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zapowiedzieli bowiem, że nie będą się od niego odwoływać. Rzeczywistość okazała się inna. ”I WUM, i wojewoda robili z tym problemy, stosując bardzo różne zabiegi” - mówi Andrzej Ofmański, ojciec zamienionych bliźniaczek. ”Urzędnicy twierdzili na przykład, że nie rozumieją wyroku. Mówili, że nie dotarły do nich papiery. Przekomarzali się z panią mecenas, która nas reprezentuje. To wszystko było potwornie frustrujące” - mówi Ofmański. I dodaje, że dla obu rodzin sprawa jest bardzo przykra. ”Bo choć oficjalnie wojewoda zapowiedział, że nie będzie się odwoływał od wyroku, to jednak było jasno widać, że bardzo niechętnie przystąpił do wypłaty pieniędzy” - zaznacza Ofmański.
Ale ojciec bliźniaczek zwraca też uwagę na to, że opieszałość urzędników dotyka nie tylko zamienione dziewczynki oraz ich rodziców. ”Cierpi na tym zwykły podatnik. Źle naliczone odsetki cały czas rosły. Więc przyznana nam kwota prawie się podwoiła. W błoto wyrzucono nawet kilkaset tysięcy złotych” - mówi Ofmański. I podaje fakty: wyrok uprawomocnił się 13 lipca, ale wojewoda wpłacił pieniądze dopiero 30 lipca, a Uniwersytet zaledwie tydzień wcześniej. Na dodatek - jak twierdzą poszkodowane rodziny - i WUM, i wojewoda nieprawidłowo naliczyli sądowe odsetki i znacznie je zaniżyli. To zaś oznacza dodatkowe koszty. Urzędnicy są jednak zupełnie innego zdania: twierdzą, że wywiązali się ze wszystkich zobowiązań.
Wygląda jednak na to, że mijają się z prawdą, bo konto urzędu wojewódzkiego zajął w ubiegłym tygodniu komornik. ”Wojewoda źle naliczył odsetki, więc byliśmy zmuszeni poprosić o interwencję komornik” - tłumaczy Maria Walkiewicz-Wentlandt, reprezentująca obie rodziny.
”Uważamy, że niesłusznie i będziemy się od tego odwoływać. My już zapłaciliśmy zasądzone kwoty” - przekonuje Tomasz Pietrasieński z biura prasowego urzędu wojewody. I zapewnia, że obecność komornika w żaden sposób nie wpłynie na funkcjonowanie urzędu. Problemu nie widzi też WUM. ”Wypłata odszkodowania nastąpiła 21 lipca. Tak więc pieniądze zostały przez uczelnię przelane natychmiast” - przekonuje Marta Wojtach, rzeczniczka Uniwersytetu.
Andrzej Ofmański nie kryje oburzenia. ”Ale nie została przelana cała kwota. Nie rozumiem, dlaczego nie ma pieniędzy na wypłaty dla pielęgniarek, a znajdą się na wypłatę karnych odsetek dla nas?” - pyta.