Szef Iustitii zaakcentował potrzebę jasnej deklaracji nt. przyszłości neosędziów i neoKRS; jak uratować Sąd Najwyższy, co z Trybunałem Konstytucyjnym. Byliśmy przekonani, że nowa władza ma jakiś pomysł i takie deklaracje otrzymamy błyskawicznie - wskazał. Zwrócił też uwagę na brak innych działań, oczekiwanych w dwumiesięcznej pracy nowego resortu sprawiedliwości, w tym odwołania rzeczników dyscyplinarnych sędziów czy prezesów największych sądów.
Ocena pracy resortu sprawiedliwości
W Radiu Katowice Markiewicz zapytany, czy przez ostatnich osiem lat władza usprawniła system sądowniczy odparł, że sądy działają coraz gorzej. Jesteśmy na etapie wydawania publikacji podsumowujących tych osiem lat: w niektórych sprawach czeka się dwa razy dłużej, niż było to osiem lat temu - zasygnalizował.
Jeżeli mamy kilkanaście milionów spraw w sądach rocznie, to znaczy, że tyle osób przychodzi do sądów. Więc to już nieraz jest śmiech przez łzy, że gdy ludzie otrzymują wyrok w drugiej instancji, to zapominają, po co szli do tego sądu, a na dodatek z uwagi m.in. na problem neosędziów nie wiedzą czy wyrok, który otrzymali, będzie stabilny czy zaraz zostanie uchylony - zaznaczył. Przyznał też, że wzrosły koszty postępowania, nie zwiększył się realny dostęp do pomocy prawnej, a prawo jest coraz bardziej skomplikowane, nawet dla prawników.
Problem polegał chyba na tym, że nie było zamiaru, żeby ludziom było dobrze, a chyba zamiarem było to, żeby po prostu sądy były w rękach władzy, żeby władza mogła zapewnić sobie bezkarność. To bardzo przykre, bo jesteśmy w 2024 r. Kiedyś byliśmy mniej więcej europejskim średniakiem, jeżeli chodzi o sprawność postępowania, niezależność sądów, a teraz jesteśmy na szarym końcu - ocenił szef Iustitii. Musimy w szaleńczym tempie przyspieszyć, żeby znów mniej więcej być w połowie stawki - dodał.
Pytany o swój apel z 1 lutego br. „o całościowy koncept związany z reformami ustrojowymi”, aby „ludzie i sędziowie mieli pewność, że zmierzamy we właściwym kierunku”, Markiewicz powtórzył, że chodzi o to, aby wszyscy znali kierunek wprowadzanych zmian.
Po tych ośmiu naprawdę trudnych latach dewastacji wymiaru sprawiedliwości oczekujemy, że wreszcie coś się zmieni. Nie zapominajmy, że jako sędziowie polscy staraliśmy się dowieźć demokrację państwa polskiego do szczęśliwego finału - to jest w dużej mierze zasługa tak sędziów, jak i obywateli, którzy nas wspierali. W związku z tym niczym nadzwyczajnym nie jest, że chcemy teraz jasnego przekazu - mówił Markiewicz.
Co z neosędziami, co z neoKRS-em?
Dobrze, wyciągnęliśmy wnioski z tego, co było złego przez te osiem lat, a teraz chcemy płynąć w jakimś kierunku. Czyli w jakim? Rozdział prokuratury od polityki, rozdział sądów od polityki. Proszę zwrócić uwagę, że nadzór nad sądami sprawuje polityk - minister sprawiedliwości, obojętnie, kto by to był. Przyspieszenie postępowań, elektronizacja postępowań, zmiana w ogóle sposobu zarządzania na nowoczesny całym wymiarem sprawiedliwości - wymieniał szef Iustitii.
Do tego potrzebna jest jasna deklaracja, co z neosędziami, co z neoKRS-em. Jak uratować Sąd Najwyższy, co z Trybunałem Konstytucyjnym. To wydawałoby się elementarne rzeczy. Byliśmy przekonani, że nowa władza ma jakiś pomysł i takie deklaracje otrzymamy błyskawicznie, bo to przecież nie jest nic zaskakującego w tym zakresie. Ale cierpliwie czekamy - zadeklarował.
Zasygnalizował nieodległe spotkanie z ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem, z którego zapowiedzi wynika, że zostaną wreszcie określone kierunki działań ministerstwa i rządu.
Odniesienie do "zabetonowania” niektórych instytucji prawnych
Odnosząc się do "zabetonowania” niektórych instytucji prawnych przez poprzednią władzę Markiewicz zaznaczył, że zna prof. Bodnara od lat i nie ma wątpliwości, że kieruje się on dobrymi intencjami. Zastrzegł jednak, że - bez skrajności - trudno o zmiany w parę sekund, ale nie ma też na nie piętnastu lat. Są takie rzeczy, które jednak powinny się dokonywać tu i teraz - zwrócił uwagę.
Jeżeli sędziowie czekają chociażby na pewien gest dotyczący odwołania rzeczników dyscyplinarnych, którzy nas niszczyli, gnębili, to dwa miesiące to jest za mało, żeby odwołać takich rzeczników dyscyplinarnych - mówił szef Iustitii.
Jeżeli mamy twarze tego, co było złe przez osiem lat, które są prezesami największych sądów, to można zapytać: czy to jest za mało, żeby takie osoby odwołać - zwłaszcza, że patrzymy na inne resorty i tam się udaje dokonać pewnych zmian - stwierdził.
Mam kontakt z sędziami, z prawnikami z całej Polski. Oni pytają, dlaczego nic się nie dzieje? Więc liczymy na to, że pan minister otrzyma wsparcie całego aparatu, bo ten aparat, który jest mu podległy, po pierwsze powinien mu służyć, a po drugie powinien mieć wsparcie wszystkich koalicjantów, jak rozumiem, żeby był jasny przekaz - wskazał Krystian Markiewicz.