Uczestnicy XXV Warszawskiej Manify niedzielne popołudnie zamiast na odpoczynku, spędzili na walce o postulaty socjalne i ekonomiczne.
Do głównych haseł manifestujących należała ochrona praw pracowniczych przed nadużyciami pracodawców, ochrona praw lokatorskich, obrona mniejszości, w tym seksualnych czy zliberalizowanie prawa aborcyjnego. W trakcie Manify głos zabierały m.in. przedstawicielki mniejszości ukraińskiej i białoruskiej, uchodźczyni z Palestyny, członkowie Komitetu Obrony Lokatorów czy Grupy Nieustającej Pomocy.
Poza kwestiami związanymi z krytyką systemu kapitalistycznego, patriarchatu, czy szeroko rozumianego ucisku słabszych przez silniejszych, przemawiający poruszali temat ochrony praw pracowniczych. Wybrzmiały żądania zniesienia tzw. "umów śmieciowych" oraz respektowania i rozszerzenia praw pracowniczych. Przemawiające zwracały uwagę na osoby bardziej podatne na ucisk i niesprawiedliwość na rynku pracy np. przedstawicieli mniejszości seksualnych, narodowych, samotne matki czy pracowników seksualnych.
W obronie "prawa do leniistwa"
Jednym z haseł przewodnich XXV Manify było "prawo do lenistwa", rozumiane jako "prawo do czasu, który należy do nas, a nie do wyzyskiwaczy". Pod tym hasłem, poza domaganiem się możliwości posiadania i dowolnego dysponowania wolnym czasem, kryją się również postulaty zapewnienia każdej osobie dachu nad głową czy opieki zdrowotnej.
Anna Ziółkowska, która bierze udział w Manifach od samego początku istnienia inicjatywy, w rozmowie z PAP zwracała uwagę na znaczenie ochrony praw kobiet, w tym prawa do odpoczynku. Według niej, sytuacja życiowa wielu kobiet jest szczególnie trudna, ze względu na konieczność równoczesnego łączenia pracy zawodowej, często gorzej opłacanej, z opieką nad dziećmi.
Uczestnicy Manify po głównej części wydarzenia przy pomniku Kopernika na Krakowskim Przedmieściu udali się na "Leniwe street party przeciwko wyzyskowi" na rondzie de Gaulle’a.