Osoby, które otrzymały wezwanie, muszą udać się do regionalnego centrum rekrutacji, aby otrzymać przydział i kartę mobilizacyjną. W przypadku rozpoczęcia wojny, powołani będą musieli stawić się do pracy w armii. Póki co wzywane są osoby ze specjalistycznym wykształceniem, jednak Ministerstwo Obrony Narodowej chce w tym roku dwukrotnie zwiększyć liczebność żołnierzy aktywnej rezerwy.
Pracownicy dostaną rekompensatę, ale nie mają prawa do wynagrodzenia
Specjaliści, którzy otrzymali wezwanie, będą w pierwszej kolejności powołani do armii w przypadku ogłoszenia mobilizacji. Mówi o tym art. 531 Ustawy o obronie Ojczyzny.
"Żołnierzy rezerwy, których w pierwszej kolejności przewiduje się powołać do służby wojskowej pełnionej w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny, przeznacza się do tej służby przez nadanie w czasie pokoju przydziału mobilizacyjnego na stanowiska służbowe lub do pełnienia funkcji wojskowych, które są określone w etacie jednostki wojskowej i występują w czasie wojny" - tak wynika z przepisów.
W związku z obowiązkiem stawienia się w centrum rekrutacji, pracownik musi zostać zwolniony od pracy. Taka nieobecność jest usprawiedliwiona, niestety bez prawa do wynagrodzenia. Pracownik ma jednak prawo do rekompensaty pieniężnej z tytułu utraconego wynagrodzenia. Jej wysokość jest powiązana z najniższą krajową, co w praktyce daje nieco ponad 100 zł netto na dzień. Dla dobrze opłacanych specjalistów rekompensata stanowi zatem niewielką część utraconej pensji, która często wynosi kilkaset zł. Poza tym przysługuje ona tylko osobom zatrudnionym na umowę o pracę lub umowę zlecenie. Tymczasem ogromna liczba osób pracujących w sektorze IT jest zatrudniona na umowie B2B.
Przy ustalaniu wysokości rekompensaty nie mają znaczenia zarobki powołanego. Jak podaje kadrowa Agnieszka Nowak, cytowana przez Bankier.pl, po określeniu przydziału mobilizacyjnego, pracownik może spodziewać się wezwania na obowiązkowe ćwiczenia wojskowe. Zazwyczaj trwają one od 2 do 30 dni.
Kto jeszcze może spodziewać się wezwania do wojska?
Ministerstwo Obrony Narodowej ma konkretne plany. W tym roku chce przeszkolić do 200 tys. żołnierzy rezerwy oraz zwiększyć liczbę żołnierzy należących do Wojsk Obrony Terytorialnej do 41 tys. Poza tym MON dąży do zwiększenia liczby żołnierzy aktywnej rezerwy do 20 tys. Te osoby mają pełnić służbę na podstawie powołania na czas nieokreślony. Średnio będzie to 88 dni w roku w czasie wolnym od pracy oraz jednorazowo przez 14 dni. Liczba żołnierzy aktywnej rezerwy ma być dwukrotnie wyższa niż w zeszłym roku.
MON podkreśla, że na ćwiczenia wojskowe zostaną powołane głównie te osoby, które miały już szkolenie wojskowe i złożyły przysięgę wojskową. Tylko niewielką część będą stanowić osoby bez jakiegokolwiek wcześniejszego przeszkolenia. W tej grupie znajdą się jednak pracownicy, którzy mają przydatne dla wojska kwalifikacje. Kto jeszcze może spodziewać się wezwania oprócz specjalistów IT?
Zgodnie z ustawą o obronie Ojczyzny są to:
- osoby wykonujące zawody medyczne, weterynaryjne, morskie i lotnicze,
- psychologowie i rehabilitanci,
- radiolodzy i diagnostycy laboratoryjni,
- nawigatorzy i tłumacze.
Z kolei w rozporządzeniu w sprawie kwalifikacji przydatnych w polskiej armii znaleźli się kierowcy z prawem jazdy kategorii C, C+E oraz D, operatorzy sprzętu do robót ziemnych, maszyn i urządzeń dźwigowo-transportowych, nurkowie, skoczkowie spadochronowi, kucharze, spawacze oraz osoby obsługujące sprzęt inżynieryjny, koparki, spycharki, elektrownie polowe i mobilne zespoły spalinowo-elektryczne.
Przydział mobilizacyjny jest nadawany na wolne stanowiska lub do pełnienia nieobsadzonej funkcji wojskowej. Jeśli jest taka potrzeba, może być też nadany na stanowiska już obsadzone.