W badaniu zapytano 10 tys. Europejczyków w wieku 15 – 18 lat o to, czy ich prawa są przestrzegane. Ankieterzy chcieli się również dowiedzieć, jakie są najbardziej palące problemy dzieci i czy poszczególne państwa potrafią je rozwiązywać. Na podstawie tych odpowiedzi powstał raport ”Prawa dziecka w Unii Europejskiej”, który ukazuje smutną prawdę o naszym systemie ochrony interesów najmłodszych.

Reklama

75 proc. polskich dzieci - czyli więcej, niż wynosi średnia unijna - doskonale wie, że nie powinny być bite, wyzyskiwane ani poniżane, że mają prawo do edukacji, opieki medycznej, wyznania czy też prywatności. Ale na tej wiedzy się kończy. Nastolatki nie mają bowiem pojęcia, gdzie iść i kogo prosić o pomoc, gdy dzieje się coś niepokojącego. ”Bo w Polsce nadal brak instytucji na szczeblu lokalnym, która cieszyłaby się zaufaniem dzieci i młodzieży. Niby jest rzecznik praw dziecka, ale to zdecydowanie za mało” - mówi Renata Durda, szefowa Niebieskiej Linii, która zajmuje się pomocą ofiarom przemocy domowej. Poza tym jej zdaniem funkcja rzecznika nadal cieszy się złą sławą. ”Ciągle bardziej kojarzy się z Teletubisiami niż z realną pomocą. I to mimo że odeszła już osławiona Ewa Sowińska, a zastąpił ją bardziej kompetentny Marek Michalak” - dodaje.

I rzeczywiście, gdy zapytano młodych Polaków, dlaczego nie szukają wsparcia w państwowych instytucjach, okazało się, że nie wierzą oni w ogóle, by ktoś mógł im pomóc. I to nie tylko ze względu na skomplikowane i żmudne procedury, na które narzeka ponad 60 proc. badanych. Co drugi ankietowany uznał wręcz, że urzędnicy zignorują zgłoszenie. ”Co chwilę trafiają do mnie dzieci, które prosiły o pomoc, ale jej nie otrzymały. Winnych znajdziemy praktycznie wszędzie: wśród sędziów, policjantów, pracowników socjalnych czy nauczycieli” - mówi Jakub Śpiewak z fundacji Kidprotect.pl, która zajmuje się ochroną dzieci przed pornografią i pedofilią. I przytacza przykład rodziny z Mazowsza, która była latami katowana przez ojca. Po interwencji fundacji policja założyła rodzinie niebieską kartę, ale przez cały rok nie zjawił się w ich domu nikt z pomocy społecznej.

Dlatego zdaniem ekspertów konieczne są zmiany w sposobie myślenia o prawach dzieci. ”Trzeba przeprogramować urzędnicze umysły, bo władze samorządowe bagatelizują problemy najmłodszych Polaków” - uważa Wiesław Kołak, prezes Towarzystwa Przyjaciół Dzieci.

A czego najbardziej oczekują sami najmłodsi? 28 proc. pytanych przez Instytut Gallupa uznało, że należy skupić się właśnie na walce z przemocą, co piąty wskazał wykorzystywanie seksualne, a jeden na dziesięciu za najważniejszy problem polskich dzieci uznał biedę i wykluczenie społeczne.