Teraz widzimy wyraźnie, że mamy do czynienia z testowaniem polskiego systemu reagowania. No i Putin czy Kreml dostał sygnał, że jak jest kiepska pogoda, no to rakiety nie będą strącane - tak gen. Roman Polko komentuje na łamach "Faktu" sprawę rosyjskiego drona, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną i który zniknął z radarów.

Reklama

"Pozwoliliśmy temu uzbrojonemu dronowi latać nad Polską"

Takie słyszymy tłumaczenie z Dowództwa Operacyjnego, że ponieważ były chmury, nie było widać, no to nie zestrzeliliśmy i pozwoliliśmy temu uzbrojonemu dronowi po prostu latać nad Polską i z terytorium Polski pewnie zaatakować Ukrainę - mówi wojskowy.

Polko: Nie możemy pozostać bierni

Co w takim razie powinno zrobić wojsko, gdy taki przypadek pojawi się ponownie?Trzeba po prostu w końcu postawić siły na nogi i reagować. No naprawdę, to nie jest jakaś straszna filozofia, żeby pozwolić ludziom skutecznie realizować to, co leży w ich zakresie odpowiedzialności - podsumował generał