W środę mają się pokazać w prasie ogłoszenia o przetargu na stoczniowy majątek. Tego samego dnia zostanie ogłoszony nowy regulamin przetargu. Ma on uchronić resort skarbu od wpadki, jaką było wycofanie się poprzednich kontrahentów z katarskiego Stichting Particulier Fonds Greenrights.

Według regulaminu firma, która wygra przetarg, będzie musiała najpóźniej trzy dni przed zawarciem umowy wstępnej zagwarantować, że dopełni transakcji. Będzie to mogła zrobić na dwa sposoby: albo przedstawi bezwarunkową gwarancję bankową, albo przeleje od razu całą sumę na rachunek firmy prowadzącej przetarg.

To nie wszystkie zabezpieczenia. Jeśli zwycięzca przetargu nie zapewni zgodnie z regulaminem, że ma pieniądze, bądź wycofa się z kupna, to do gry wejdzie następna pod względem atrakcyjności oferta.

"Nowe rozwiązania przyjęto, by nie powtórzyła się taka sytuacja jak z inwestorem w poprzednim przetargu. Bardzo chcemy sprzedać cały majątek już w tym podejściu, inaczej czeka nas przewlekła procedura upadłościowa" - mówi rzeczniczka Agencji Rozwoju Przemysłu Roma Sarzyńska.

Do tej pory jedynym zabezpieczeniem transakcji był przepadek wadium wpłacanego przy przetargu. Jak pokazał jednak przykład katarskiego Stichting Particulier Fonds Greenrights, który wygrał poprzedni przetarg i w ostatniej chwili się wycofał, nie było to zabezpieczanie skuteczne. "Nie wpłynęła żadna prośba o zwrot wadium. Inwestor został oficjalnie poinformowany o przepadku całej sumy" - mówi Roma Sarzyńska.

Mimo wpadki z poprzednim przetargiem Polska dostała od Komisji Europejskiej zgodę na powtórkę całej procedury. Mamy czas do końca roku. Kalendarz sprzedaży rusza w środę, gdy ukażą się ogłoszenia w mediach polskich, ale także w "The Economist” i "Financial Times”. Agencja Rozwoju Przemysłu ma też wydać specjalny dwujęzyczny numer pisma "Gospodarka i Przemysł”, który zostanie rozesłany przez ambasady, by zainteresować potencjalnych inwestorów na całym świecie.

Po ośmiu tygodniach zostaną przeprowadzone internetowe przetargi. Dwudziestego szóstego listopada na majątek zakładu w Gdyni, a dzień później w Szczecinie.











Reklama

Nie ma już praktycznie złudzeń, że nowy nabywca zagwarantuje produkcję statków, publicznie dawał już temu wyraz premier Donald Tusk.

Ale nie ma też żadnej pewności, że znajdzie się taki kupujący, który zdecyduje się na zakup całego stoczniowego majątku produkcyjnego. Tak właśnie ofertę złożyli poprzednio Katarczycy. Czy tym razem złożą nową ofertę? Według nieoficjalnych informacji arabscy inwestorzy są nadal zainteresowani, ale po poprzedniej wpadce nikt nie potwierdza tego oficjalnie. Według jednego z naszych informatorów w resorcie skarbu Katarczycy chcieliby na stoczniowych terenach prowadzić inwestycje deweloperskie.

Związkowcy liczą, że tym razem sprawa zakończy się happy endem. "Trzeba, by ktoś zaczął na tym majątku coś robić, żeby stoczniowcy mieli szanse znaleźć jakiekolwiek zajęcie. W regionie mamy ponad 60 tysięcy bezrobotnych na 4 tysiące ofert pracy" - mówi Dariusz Adamski z "Solidarności” Stoczni Gdynia.

Reklama