Ogłoszenie o przetargu pojawi się pod koniec września, do końca listopada mają być podpisane umowy wstępne z inwestorami. Tak przynajmniej obiecuje Aleksander Grad.
"Ze względu na złą sytuację w sektorze stoczniowym na świecie, trudno o znalezienie inwestora dla stoczni Gdynia i Szczecin, który będzie produkował statki" - tłumaczył się minister skarbu, przedstawiając przed posłami informację o polskim przemyśle stoczniowym. Ale nie ukrywał, że jest optymistą i ma nadzieję na znalezienie inwestora, który w końcu zaopiekuje się naszymi zakładami.
Opozycja nie podziela jednak nadziei Aleksandra Grada. "Minister i rząd nie zrobili nic w sprawie stoczni" - oburzał się Dawid Jackiewicz z PiS. "Informacja rządu to odwracanie uwagi od tego, że za rządów Donalda Tuska stocznie przestały produkować i są w przededniu likwidacji" - mówił z trybuny sejmowej.
Poseł Jackiewicz miał też kilka słów do Aleksandra Grada. Skoro minister uznaje swoje zadanie za zbyt trudne, to chyba czas najwyższy, by ustąpił ze stanowiska - przekonywał. "Wiem, że pan nie ustąpi, a premier nie dotrzyma publicznie danego słowa, że pana zdymisjonuje" - mówił w imieniu klubu PiS.
Ta ostra tyrada nie skończyła się jednak - jak przewidywano - złożeniem przez PiS wniosku o wotum nieufności wobec ministra skarbu. Partia Jarosława Kaczyńskiego chce poczekać z tym do czasu, aż wyjaśni się sprawa ugody resortu z Eureko w sprawie PZU.
Lewica - choć krytykowała ministra - z zadowoleniem przyjęła zapowiedź ponownego wystawienia stoczni na sprzedaż. "Nie dał pan nadziei polskiej gospodarce. To jest smutne" - oceniał prywatyzację zakładów poseł Stanisław Wziątek, ale dodał, że nowy przetarg dotyczący sprzedaży majątku stoczni Gdynia i Szczecin może być szansą i nadzieją.