Mister Grad zaczął od mocnego uderzenia: "Stocznie Szczecin i Gdynia w listopadzie 2007 roku spełniały przesłanki do ogłoszenia upadłości". Odniósł się w ten sposób do słów posłów PiS i SLD, którzy - według ministra - twierdzą, iż zostawili polskie stocznie "w świetnej sytuacji".
>>> Będzie więcej czasu na sprzedaż stoczni
Podkreślił, że pismo od zarządu stoczni szczecińskiej w sprawie upadłości zakładu zostało przesłane do ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego. "Następnie ówczesny minister skarbu Wojciech Jasiński napisał, że jeśli nie będą renegocjowane umowy, to mamy upadłość tej stoczni. Następnie podobne pismo wystosowała stocznia gdyńska" p- oinformował Grad.
"Również SLD zapomina o tym, co było wcześniej. Pan Grzegorz Napieralski również nic nie pamięta. Rozliczajcie nas z tego, co rzeczywiście zrobiliśmy, biorąc pod uwagę to, co zastaliśmy po waszych rządach" - stwierdził minister.
Szef resortu skarbu podkreślił, że opozycja opowiada mity o tym, że to "ich nieudolni następcy (PO - red.) nie potrafili sprzedać stoczni i doprowadzić do szczęśliwego finału". "To jest taki mit, który żyje w świadomości posłów PiS i SLD. Mit, że mieliśmy kolejkę chętnych do kupienia stoczni to ewidentne wielkie kłamstwo" - dodał szef resortu skarbu.
Z rządowej informacji wynika, że w ostatnich latach znacznie spada udział polskich stoczni w produkcji statków w Europie. Polska pod względem posiadanych zamówień na statki zajmowała w 2004 roku drugie miejsce w Europie, a trzecie - jeśli chodzi o liczbę wyprodukowanych statków. W 2008 roku nasz kraj uplasował się odpowiednio na ósmej i dziewiątej pozycji.