"Nie powinno być tak, że z powodu nabazgranej przez lekarza recepty lub nieprawidłowo wypełnionej pacjent jest odsyłany z apteki lub musi zapłacić pełna kwotę za lek" - mówi Stanisław Piechula ze Śląskiej Izby Aptekarskiej, pomysłodawca akcji, którą podchwyciły pozostałe izby w kraju.
Tłumaczy on, że aptekarze nie mają teraz wyjścia - muszą odsyłać chorych, bo inaczej to ich NFZ obciąża kosztami refundacji. Jak tłumaczą aptekarze, ten powszechny proceder łamie jednak prawa pacjentów, a konkretnie ich prawo do refundowanych leków. "Lekarze od razu nauczyli by się ładnie pisać, nie zapominaliby wypisywać wszystkich wymaganych rubryk, gdyby to oni, nie pacjenci, byli obciążani kosztami swoich pomyłek - dodaje Piechula. Jak dodaje, ministerstwo nie chce wprowadzić tej zasady, bo działa w interesie korporacji lekarskiej" - minister i jego zastępca to też lekarze.
Aptekarze domagają się zmiany rozporządzenia, nad którym pracuje obecnie Ministerstwo Zdrowia. Domagają się wprowadzenia zapisu, który będzie gwarantował pacjentom brak bezproblemową realizację recept i otrzymanie leku.
Jednak ministerstwo ma inne plany. Nieczytelna lub błędnie wypisana recepta będzie mogła być zrealizowana, ale ze 100-procentową odpłatnością za lek. Żeby wykupić lek ze zniżką pacjent będzie musiał wrócić do lekarza po poprawnie wypełniony druk recepty.
Wczoraj aptekarze zażądali spotkania z minister zdrowia. Nie otrzymali jednak odpowiedzi, bo minister Ewy Kopacz nie było wczoraj w kraju.
Z kolei jej rzecznik Piotr Olechno odpiera zarzuty aptekarzy. "Projekt nie jest wymierzony przeciwko pacjentom" - mówi.
Tłumaczy on, że w interesie pacjentów jest przeczytać receptę i sprawdzić - niczym czek - czy wszystko się zgadza i jest czytelne.
Jak mówi, propozycja obciążania lekarzy kosztami błędów jest nie do przyjęcia, bo oznaczałaby inny protest - tym razem lekarzy.
Tymczasem aptekarze rozpoczynają protest. W aptekach w całym kraju chorzy będą mieli możliwość wypisania recepty pani minister Ewie Kopacz.
W zaleceniach znajdzie się: „zagwarantowanie pacjentom ustawowego prawa do otrzymania leku refundowanego i nie obciążania pacjentów za niedbale wystawione recepty”.
W ubiegłym roku nieuznane przez Fundusz źle wypisane recepty opiewały na kwotę 11 mln zł. Tyle ze swoich kieszeni musieli zapłacić aptekarze, którym NFZ nie zrefundował kosztów. Ile zapłacili pacjenci nie policzono.
Aptekarze już zapowiadają, że jeśli ich postulaty nie zostaną uwzględnione zaostrzą protest.
Po pielęgniarkach i lekarzach przyszedł czas na aptekarzy. Teraz to oni organizują protest. Będą protestować w aptekach. Chcą w ten sposób zmusić ministerstwo zdrowia do zmiany przepisów tak, by pacjenci nie byli odsyłani z aptek z powodu tego, że lekarze źle wypisują recepty.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama