W intencji Joanny Kołaczkowskiej najpierw odprawiono mszę. Potem - zgodnie z życiem artystki - odbył się pogrzeb humanistyczny. Jej prochy spoczęły na na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, w Alei Zasłużonych.

"Mogłam być z Tobą do ostatniego tchnienia"

Podczas pożegnania na cmentarzu głos zabrało wiele osób, w tym m.in. siostra Joanny Kołaczkowskiej, jej były mąż i koledzy z kabaretu Hrabi. Diagnoza i wiadomość o twojej chorobie zatrzymały całe nasze życie. Miałam wrażenie, że to nie dzieje się naprawdę, że za chwilę ktoś nam mówi, że to żart, jakiś film albo że po prostu pomyłka. Ale to nie nastąpiło. Rzeczywistość okazała się okrutna i do bólu prawdziwa. W czasie choroby byłaś siostro niezwykle dzielna, bardzo pokorna i ze spokojem przyjmowałaś kolejne jej etapy i sposoby leczenia. I pomimo tego, że wszyscy mieliśmy nadzieję i wierzyliśmy w twoje uzdrowienie, to jednak coraz częściej uświadamiano nam, że szczęśliwego zakończenia tej historii nie będzie i że musimy się przygotować na twoje odejście - mówiła wzruszona. Kobieta podziękowała też pracownikom warszawskiego hospicjum, w którym Joanna spędziła ostatnie tygodnie swojego życia. Asiu, to był dla mnie ogromny przywilej, że mogłam trzymać cię za rękę i być z tobą do ostatniego tchnienia. Towarzysząc ci w chorobie - w szpitalach i w domu - mogłam wspominać nasze życie i mówić, jak bardzo cię kocham - zakończyła przemowę siostra Joanny.

Reklama
Reklama

"Jesteś na wiecznym poligonie kabaretowym ze Staszkiem Tymem"

Głos zabrał również były mąż artystki, Krzysztof Kołaczkowski. Para poznała się i pobrała pod koniec lat 90., doczekała się też córki. Małżeństwo nie przetrwało. Asior, już jesteś w jakimś innym, lepszym miejscu. Jestem o tym przekonany. I moja pierwsza taka hipoteza jest, że właśnie na wiecznym poligonie kabaretowym ze Staszkiem Tymem właśnie coś knujecie i zaśmiewacie się do rozpuku, tak jak zawsze się nakręcaliście wzajemnie. Mnie też się z nikim tak nie śmiało jak z Tobą, Asiu. A oprócz tego patrzycie sobie na dół i myślicie z czułością o nas, bo Asia, to już zostało powiedziane, ale niech to wybrzmi, Asia naprawdę lubiła ludzi i obdarzała ich ciepłym uczuciem w takich dawkach znacznie większych, niż przeciętny człowiek potrafił i to było fantastyczne. Pewnie dlatego tak wiele im dawała. Pomijając to, że miała taki fantastyczny talent, to jeszcze miała chęć dzielenia się i tego wciągania w swój świat innych. Do tego świata dystansu, abstrakcji, niekrzywdzącego nikogo humoru. (...) I choć raczej już nie zadzwonisz "słuchaj, za dwa tygodnie piosenka musi być", ale ja zawsze będę gotowy odebrać swój telefon. Bardzo Ci dziękuję i do zobaczenia - mówił Krzysztof Kołaczkowski.

Pomimo rozwodu, Krzysztof i Joanna pozostali w przyjaznych relacjach i zdarzało im się współpracować przy rozmaitych projektach.