Eksperci podkreślają, że awarie tak wielkie jak ta mogą powtórzyć się w każdej chwili, bo jedna trzecia linii przesyłowych energii elektrycznej wymaga natychmiastowej modernizacji. Ale nie ma na to pieniędzy, bo naprawa tylko tych najstarszych fragmentów sieci pochłonęłaby 55 miliardów złotych.
Dlaczego rozmiary awarii były tak duże? Od wczesnego rana wiał bardzo silny wiatr, sypał śnieg z deszczem. Mokry i ciężki osadzał się na konarach drzew, które łamały się, zrywając kable energetyczne. "Dodatkowo sytuację pogarszał fakt, że na drzewach są jeszcze liście, które przytrzymują ciężkie warstwy śniegu" – wyjaśnia prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.
Kolejna przyczyna to fatalny stan linii przesyłowych. "Są w tak złym stanie, że nie gwarantują niezawodnych dostaw prądu, aż 30 proc. z nich kwalifikuje się do wymiany" – mówi Artur Różycki, prezes Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej. "Niektóre z nich nie były modernizowane od ponad 30 lat" – dodaje.
Najbardziej ucierpiały te linie, które przechodziły przez lasy. Na Podlasiu została zerwana sieć o napięciu 400 tys. woltów, która dostarcza prąd dla Białegostoku i okolic. To dlatego przez kilka godzin nie było prądu w całych Siemiatyczach. Ucierpiał tam szpital, w którym zwarcia w instalacji elektrycznej uszkodziły urządzenia techniczne. Jak nam relacjonował Robert Maksimiuk, dyrektor siemiatyckiego szpitala, placówka przeszła na zasilanie z generatora prądotwórczego. W tym rejonie sytuacja zaczęła powracać do normy około godziny 14.
To był jednak krytyczny moment dla Mazowsza. O tej porze nawet 600 tys. domów było bez elektryczności. Awarie dosięgnęły okolic Warszawy: Wołomina, Otwocka, Wesołej, Sulejówka czy Celestynowa. Prądu nie było też w większych miastach, takich jak Mińsk Mazowiecki, Siedlce czy Garwolin. Tam nie działały sklepy, banki czy stacje benzynowe. Z opóźnieniem przyjeżdżały pociągi, na niektóre relacje PKP wysłały komunikację zastępczą, bo na torach leżały konary połamanych drzew. Na Okęciu z powodu warunków pogodowych nie wylądowało 12 samolotów – zostały odesłane do innych portów lotniczych.
Z kolei władze Elbląga musiały ogłosić ewakuację leżącej na Zalewie Wiślanym Wyspy Nowakowskiej. W sumie 400 osób spędziło noc w pobliskiej szkole. Wiatr wtłaczał wodę z zalewu na ląd. Dochodziło do podtopień. Zagrożenie stwarzał także most łączący wyspę z lądem. "Został zamknięty, bo w każdej chwili mogą go zerwać wiatr i woda" – relacjonowała nam Agnieszka Gęsiarz, mieszkanka wyspy. Silny wiatr spowodował sztorm na Bałtyku. Fale uszkodziły sopockie molo.
Stan był tak poważny, że głos zabrał premier. "To nie black-out, panujemy nad sytuacją" – uspokajał Donald Tusk. Jednak straty mogą wynieść nawet kilkaset milionów złotych.