Wokół przejścia granicznego oraz w całej miejscowości zaparkowane są tysiące samochodów z rejestracjami z całej Polski. Jak powiedziały PAP osoby, które w nich czekają, przejechali po znajomych, którzy uciekają przed wojną.
Transport do punktu recepcyjnego
Na samym przejściu widać dużo ludzi, to przede wszystkim kobiety z małymi dziećmi. Rozdawana jest im ciepła kawa, niektórzy wsiadają do autobusu podstawionego przez straż pożarną, który zawiezie ich do punktu recepcyjnego, który działa w pobliskiej hali sportowej.
Pierwsi uchodźcy z Ukrainy
- Na Podkarpaciu wszystkie przejścia graniczne z Ukrainą działają. Ruch na nich jest wzmożony. Zgłosiły się pierwsze osoby, które ubiegają się o ochronę międzynarodową – powiedział PAP w piątek rano rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu Piotr Zakielarz.
Dodał, że na każdym przejściu pracują dodatkowi funkcjonariusze. - Chcemy, żeby te odprawy, których jest sporo, odbywały się w miarę na bieżąco – powiedział.
Zakielarz podkreślił, że do SG zgłosiły się pierwsze osoby, które chcą ubiegać się o ochronę międzynarodową. - Zajęliśmy się nimi zgodnie z procedurami – zaznaczył.
"Zielona granica" wciąż kontrolowana
Przedstawiciel SG podkreślił w rozmowie z PAP, że mimo dużego ruchu na przejściach granicznych strażnicy wciąż kontrolują, czy nie jest nielegalnie przekraczana tzw. zielona granica.
Jak dodał, wprowadzone przez rząd ułatwienia - m.in. brak kwarantanny czy zaświadczenia o szczepieniu na COVID-19 - znacznie usprawniły odprawy.
Rzecznik prasowy wojewody podkarpackiego Michał Mielniczuk w rozmowie z PAP powiedział, że do wszystkich punktów recepcyjnych, które działają w regionie, zgłosiły się osoby, które otrzymają niezbędną pomoc.
- Zdecydowana większość tych osób po otrzymaniu takiej pomocy, np. jak ciepły posiłek, sama ruszy w dalszą, zaplanowaną podróż ,m.in. do znajomych w Polsce. Są też osoby, które zostały przewiezione przez autobusy do miejsc tymczasowych, które zostały zorganizowane w innych województwach – zaznaczył Mielniczuk.