Powołana na urząd jeszcze przez premiera Marcinkiewicza Anna Streżyńska jest jednym z nielicznych urzędników powołanych przez PiS, którzy utrzymali stanowiska po wyborach. Stała się znana dzięki twardej walce o likwidację monopolu w telekomunikacji. Streżyńska domaga się od Telekomunikacji, aby udostępniła swoją infrastrukturę innym operatorom telekomunikacyjnym. Zagroziła, że jeśli do tego nie dojdzie, to podzieli firmę na część zajmującą się wyłącznie utrzymaniem i udostępnieniem łączy i drugą sprzedającą usługi klientom detalicznym.

Reklama

Po tej deklaracji modelowe dotąd stosunki Streżyńskiej z resortem infrastruktury zaczęły się psuć. Wiceminister Andrzej Panasiuk, a potem minister infrastruktury Cezary Grabarczyk powiedzieli bowiem, że nie ma prawnych możliwości podziału Telekomunikacji Polskiej. Szefowa UKE odebrała to jako podważanie własnej pozycji i osłabianie działań urzędu.

Jak zaznaczyła w rozmowie z DZIENNIKIEM dopiero od momentu, gdy pojawiła się groźba podziału TP SA, Telekomunikacja zaczęła wykonywać polecenia UKE i współpracować z innymi operatorami. Obawia się, że po wypowiedziach szefostwa resortu infrastruktury telekomunikacja może stracić dotychczasową chęć do współpracy. Sugeruje też, że resort w tej sprawie może ulegać lobbingowi. Te zarzuty twardo odpiera ministerstwo.

Po stronie szefowej UKE twardo stoi Kazimierz Marcinkiewicz. "Pani prezes Streżyńska jest doskonałym urzędnikiem i świetnym prezesem" - mówi były premier, jednak sam spór bagatelizuje. "To spór obecny w całej Unii, bo pomysł podziału operatorów jest pomysłem Komisji Europejskiej i wszędzie napotyka na sprzeciw firm telekomunikacyjnych" - dodaje.

Reklama

Rząd zapewnia, że Streżyńska nie zostanie odwołana. "Rozmawialiśmy o strategii urzędu i jest ona w pełni akceptowana przez premiera. W sprawie sporu mogę powiedzieć, że ani ona, ani resort na nic się nie skarżyli" - zapewnia szef gabinetu premiera Sławomir Nowak.

GRZEGORZ OSIECKI: Naprawdę chce pani odejść z urzędu? Czuje pani, że premier chce panią zdymisjonować?
ANNA STREŻYŃSKA: Ani nie mam takiej intencji, ani nie czuję, że ktoś ma taki zamiar. Premier cały czas podkreśla, że popiera działania UKE. Próbuję tylko dać do myślenia tym, którzy próbują zachwiać moją niezależnością, że nie na każdych warunkach będzie prezes UKE pracował. Chodzi tylko o to, by praca UKE była wolna od podejrzeń o naciski polityczne czy biznesowe.

Ma pani wrażenie, że ostatnie działanie resortu infrastruktury to uleganie naciskom biznesowym?
Nie wiem, czy wpływom biznesowym, bo to najprostsze wyjaśnienie i wiadomo, komu na tym zależy. Nie musi być to prawda. Może to wynikać z tego, że odpowiedzialny wiceminister jest człowiekiem nowym na rynku telekomunikacyjnym i siłą rzeczy może się w różnych sprawach mylić i ulegać różnym argumentom. Cały czas mam poczucie bardzo dużej presji w tej sprawie.

Reklama

Jaki będzie finał sporu ?
Rozmawialiśmy dziś z ministrem Grabarczykim i zgodziliśmy się, że poziom emocji jest za duży. Wpadliśmy w pułapkę wzajemnego zarzucania sobie nieuczciwej gry w tej sprawie i zaczniemy od piątku rozmowy, by sprawy te wyjaśnić.

*Anna Streżyńska jest szefową Urzędu Komunikacji Elektronicznej