Prezes PiS domaga się od wicemarszałka przeprosin oraz wpłaty 10 tysięcy złotych na cel społeczny. W sądzie stawili się prezes PiS i wicemarszałek Sejmu, byli też świadkowie - szef IPN Janusz Kurtyka oraz autorzy książki Piotr Gontarczyk i Sławomir Cenckiewicz.

Reklama

"Jarosław Kaczyński nie miał wpływu na wydaną przez IPN książkę o sprawie związków Lecha Wałęsy z SB z lat 70-tych" - zeznał Kurtyka.

>>> PiS chce ukarania Niesiołowskiego

Prezes IPN przyznał, że miał kontakty służbowe z Jarosławem Kaczyńskim jako premierem i rozmawiał z nim o sprawie, kiedy książka już powstawała. Kurtyka nie pamiętał szczegółów tej rozmowy, bo wątek tej książki był w niej "marginalny", ale zapewnił, że "nie było w żaden sposób nic sugerowane" ze strony premiera.

Reklama

Równiż autorzy książki o Lechu Wałęsie zapewniali sąd, że Jarosław Kaczyński nie miał żadnego wpływu na ich publikację."Staram się oddzielać moje poglądy polityczne od tego, co robię na niwie naukowej" - oświadczył Piotr Gontarczyk. Podkreślił, że do chwili wydania książki obaj trzymali jej szczegóły w tajemnicy.

Sławomir Cenckiewicz i zeznał, że nigdy nie rozmawiał z Jarosławem Kaczyńskim o książce, a "okres rządów PiS nie miał wpływu na nią".

"Pytał, czy książka w ogóle wyjdzie; to była rozmowa ogólna, dotycząca potrzeby tej książki, a nie tego, co ma się w niej ukazać" - oświadczył Cenckiewicz. Jego zdaniem, Jarosław Kaczyński nie wiedział wtedy, co szczegółowo będzie w książce.

Reklama

Kurtyka dodał, że książka powstawała przez około pięciu lat, a on sam ocenia ją "bardzo wysoko". "Od lat 90. ważnym elementem debaty publicznej jest fakt, że na początku lat 70. SB traktowała Wałęsę jako tajnego współpracownika" - dodał prezes IPN.

Jarosław Kaczyński wyjaśnił dziennikarzom, że normalnie nie reaguje na słowa wicemarszałka Sejmu, bo "nie uważa, żeby to była osoba na tyle istotna". Zaprzeczył, by taki proces jak ten, mógł grozić wolności słowa, bo to "nagonka na tę książkę jest zagrożeniem dla wolności". Proces wytoczył, bo słowa Niesiołowskiego "godziły we mnie, w moją partię i w historyków".

"Pana Kaczyńskiego nie zamierzam nigdy przepraszać" - mówił z kolei przed rozpoczęciem procesu Niesiołowski. I dodał, że jego celem jest wyeliminowanie z polskiej polityki "zarówno jednego jak i drugiego" Kaczyńskiego.

"Myślę, że potrafię udowodnić, iż bez polityki PiS książka o Wałęsie by nie powstała" - oświadczył Stefan Niesiołowski. Dodaje, że "fakt, iż w politycznej polemice sięga się do sądu, świadczy o bezradności Kaczyńskiego, który mógłby polemizować publicystycznie".

Stefan Niesiołowski i Jarosław Kaczyński będą zeznawali na następnej rozprawie 26 maja.