Formalnie rząd nie ma takiego obowiązku. "Ale skoro ani Kancelaria Prezydenta, ani BBN nie są w stanie tego robić, to możemy prezydenta powiadamiać, tylko trzeba ustalić jak" - mówi nam osoba z MSWiA. Z naszych informacji wynika, że także na posiedzeniu rządu Donald Tusk powiedział ministrom, że rząd przygotuje formułę powiadamiania prezydenta.

Reklama

Zdaniem naszych rozmówców najprościej byłoby dopisać do rozdzielnika telefonicznego Rządowego Centrum Bezpieczeństwa kogoś ze strony prezydenta. "Na przykład któryś z oficerów ochrony prezydenta dostawałby z centrum SMS-a jak inni. Choć to może nie wystarczyć, bo sprawa katastrofy Casy pokazuje, że oni tam mają problem także z wewnętrzną komunikacją" - ironizuje nasz rozmówca z rządu.

>>>Milion od rządu na pomoc ofiarom pożaru

Propozycję rządu Donald Tusk może przedstawić Lechowi Kaczyńskiemu po zakończeniu żałoby narodowej. Na razie premier stwierdził, że nie przyszło mu do głowy, że Kancelaria Prezydenta nie powiadomi Lecha Kaczyńskiego o tragedii. "Nie myślałem o tym, bo miałem co innego na głowie. Do tej pory nie było zwyczaju, żeby rząd informował prezydenta o takich wydarzeniach jak pożary, ale warto się nad tym zastanowić, skoro budzi to emocje" - przyznał premier.

Reklama

>>> "Nie miałem głowy myśleć, kto co wie"

Tusk o pożarze w Kamieniu Pomorskim dowiedział się ok. godz. 7 rano w poniedziałek. W jaki sposób? SMS-y z RCB dostały osoby z kierownictwa MSWiA i przekazały informacje rzecznikowi rządu. Paweł Graś powiadomił Tuska. Przed godz. 8 premier postanowił, że chce jak najszybciej dostać się na miejsce tragedii. Poleciał samolotem straży granicznej. Prezydent dotarł na miejsce samochodem koło południa. I ostro zaatakował rząd za to, że nie powiadomił go o tragedii. "To wydarzenie pokazuje, że trzeba się zastanowić nad sposobem funkcjonowania naszego państwa. Po żałobie przystąpimy do tego, żeby niektóre sprawy rozliczyć" - stwierdził wtedy prezydent. I zapowiedział, że będzie domagać się spotkania z Tuskiem w tej sprawie.

"Setki osób, które pracują dla pana prezydenta, także powinny prowadzić monitoring aktualnej sytuacji" - odpowiadał Schetyna w TVN 24. Wcześniej rzecznik rządu Paweł Graś stwierdził, że wystarczyło włączyć telewizor. Przeprosił jednak za "niefortunną wypowiedź".

Reklama

Wymianę politycznych ciosów wokół tragedii w Kamieniu Pomorskim skrytykował abp Tadeusz Gocłowski. "Tak dramatyczne momenty wykorzystuje się do celów politycznych, brzmi to równie dramatycznie jak to, co się przydarzyło tym biednym ludziom" - mówił w Radiu Zet. I napominał: "Powstrzymajmy nerwy, kiedy taki dramat na ludzi spada, a politycy się kłócą, kto został wcześniej powiadomiony. To sprawa najwyższej klasy prezydenta i premiera."

>>> Zaremba: Prezydencie, tragedia to zły moment

Premier przedstawił plan pomocy pogorzelcom - dostaną do 10 tys. zł zasiłku i nowy dom, którego budowę sfinansują rząd i samorząd. Ma kosztować do 4 mln zł i powstanie w innym miejscu.

Nadal nie ustalono przyczyn wybuchu pożaru. Bada je specjalna komisja. W czwartek ma przedstawić raport ze swoich prac. Premier zarządził też inwentaryzację hoteli socjalnych w całej Polsce. Pierwsze wyniki kontroli ma poznać w poniedziałek wieczorem.