Pacjenci w Warmińsko-Mazurskiem mogą odetchnąć z ulgą. Zdecydowana większość szpitali w ich regionie już pracuje normalnie. Dziś do pracy wrócili lekarze z placówek w Iławie, Braniewie, Mrągowie, Piszu, Nidzicy, Węgorzewie, Gołdapi, Biskupcu, szpitala pulmonologicznego w Olsztynie i szpitala wojskowego w Elblągu.

Reklama

Dlaczego już nie protestują? Bo nie mogą sobie na to pozwolić. Są zatrudnieni na kontraktach, a to oznacza, że nie mogą strajkować tak, jak lekarze najemnicy, czyli ci, którzy mają umowy o pracę - tłumaczy w rozmowie z dziennikiem.pl szef związkowców Krzysztof Bukiel. Porównał sytuację lekarzy kontraktowych do zwykłych przedsiębiorców: "To jest tak, jakby piekarz zamknął piekarnię i zaczął strajkować. Nie może tego ciągnąć w nieskończoność, bo niczego nie zarobi".

Bukiel przekonywał, że "te dwa dni wolnego to była demonstracja poparcia dla strajku". I dodał, że nic się nie zmieniło - medycy z Warmii i Mazur popierają postulaty Związku Zawodowego Lekarzy.

Cały czas strajkują szpitale: wojewódzki w Elblągu i powiatowy w Działdowie. Dlatego że tam lekarze mają umowy o pracę i mogą sobie pozwolić na strajk. Tam wciąż medycy pracują jak w czasie ostrego dyżuru - przyjmują pacjentów tylko w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia. Wszystkie planowe zabiegi i operacje zostały odwołane.

Reklama

W podobnej sytuacji - jak kontraktowi lekarze z Warmii i Mazur - są przede wszystkim medycy w Zachodniopomorskiem, a także w Kujawsko-Pomorskiem, gdzie nie strajkuje żaden szpital.