Informację o liście z nazwiskami polityków znalezionej u Ryszarda C. który w Łodzi zabił asystenta europosła PiS, a drugiego pracownika biura partii ciężko ranił nożem, podała TVN24, powołując się na prokuraturę. Ale śledczy nic więcej nie chcą mówić.

Reklama

Więcej światła na sprawę rzucił Jacek Kurski, który w wywiadzie dla RMF FM przyznał, że dowiedział się, iż jego nazwisko znajdowało się na tej liście. Nie ujawnił jednak, kto mu zdradził tę informację.

"Nie chcę mówić. Mam dzisiaj spotkanie z bardzo miarodajnym przedstawicielem służb, które odpowiadają za bezpieczeństwo polityków. Ten telefon był do Strasburga, gdzie byłem, kiedy ta sprawa się zdarzyła" - mówił europoseł Prawa i Sprawiedliwości.

Kurski dodał, że ma umówione spotkanie z szefem Biura Ochrony Rządu. Z generałem Janickim spotkać ma się również były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro - twierdzi TVN24. Wynika z tego, że także on mógł znajdować się na liście zabójcy działacza PiS z Łodzi. Potwierdzają to nieoficjalne doniesienia Polskiej Agencji Prasowej.

Reklama

Jacek Kurski dodał, że obawia się, iż gdyby nie był politykiem działającym obecnie w Strasburgu i Brukseli, to mógłby zginąć z ręki Ryszarda C.

"Jeśli jest tak, że rzeczywiście nasi koledzy z Nowogrodzkiej mówią, że ten człowiek chodził po Nowogrodzkiej, wypatrywał swoich ofiar, to tak sobie myślę, że gdybym był posłem krajowy, bardzo często bywającym wtedy w Warszawie, z natury rzeczy również na Nowogrodzkiej, to może rzeczywiście do mnie strzelił" - mówił w RMF FM.

Europoseł podkreślał, że "sytuacja jest moim zdaniem poważna i osiągająca moment, w którym naprawdę powinno dojść już do zasadniczej refleksji. Nie tylko klasy politycznej, nie tylko tych, którzy wytwarzali ten wściekły klimat nienawiści wobec Prawa i Sprawiedliwości, ale klimat, który odmawiał Prawu i Sprawiedliwości obecności w życiu publicznym".