Jeśli Donald Tusk zostanie szefem Rady Europejskiej, to z konstytucyjnego punktu widzenia, mógłby dalej być premierem - uważa w rozmowie z RMF FM prof. Andrzej Kulig, konstytucjonalista z UJ. Jednocześnie jednak, z czysto technicznych powodów, Donald Tusk nie będzie w stanie łączyć tych dwóch funkcji, dlatego też poda się do dymisji. To jednak oznacza ustąpienie całego gabinetu. Wtedy prezydent desygnuje nowego premiera. On w ciągu 14 dni musi przedstawić skład nowego gabinetu, musi zostać zaprzysiężony przez prezydenta - wyjaśnia procedurę prawnik.

Reklama

To jednak nie oznacza wymiany ministrów - nowy szef rządu, może powołać te same nazwiska. Oczywiście, to mogą być ci sami ministrowie. To będzie zależało od sił koalicyjnych i głównego ugrupowania politycznego. Należy przypuszczać, że obecne ugrupowanie polityczne będzie chciało utrzymać obecny skład, aczkolwiek - jak wiadomo - premier zapowiada rekonstrukcję składu rządu, więc może przy tej okazji dojdzie do rekonstrukcji. Tak czy inaczej po powołaniu nowego rządu, będzie on musiał uzyskać wotum zaufania - tłumaczy profesor Kulig.

Okazuje się też, że zgodnie z prawem zdymisjonowani szefowie resortów dostają odprawę. Jeśli zaś znów trafią do rządu, to pieniędzy oddać nie będą musieli.