Wałęsa mówi, że nie miałby problemu z frakiem czy smokingiem: "Coś tam się znajdzie ze starych zapasów". Deklaruje, że nie kupowałby nowych, "bo nie ma pieniędzy na takie zabawy". Mimo że padła deklaracja o zaproszeniu na bal wszystkich byłych prezydentów, to Wałęsa jest nastawiony dość sceptycznie. "To nie dla mnie pomysł" - wyznał w RMF.

Reklama

Czy na balu pojawi się też generał Wojciech Jaruzelski? Zdaniem Wałęsy wcześniej powinien stanąć przed sądem za stan wojenny. "Rozliczenie tamtego okresu jest niezbędnie potrzebne, ale nie w koncepcji odgrywania się, ale żeby w przyszłości nikt czegoś takiego nie zrobił. Po drugie, żeby powyjaśniać parę rzeczy - na ile byliśmy wolni, a na ile rejestrowani" - powiedział Wałęsa.

Były prezydent odniósł się także do stwierdzeń Anny Walentynowicz, która powiedziała, żeby na Wałęsę spuścić kurtynę milczenia i oszczędzić sobie wstydu. "Na moim blogu, ale i w IPN sprawdźcie, jaką rolę odegrała Walentynowicz i inni. Popatrzcie nawet teraz - czy oni z czymkolwiek walczą, czy z kimkolwiek walczą? Walczą z Lechem Wałęsą i tak było od trzeciego dnia strajku w 1980 roku, od tego momentu oni walczą ze mną" - przekonywał były prezydent.

Wałęsa po wydaniu przez IPN książki o nim zapowiadał, że będzie żądał miliona euro odszkodowania od szefa instytutu Janusza Kurtyki za ten "paszkwil". Wygląda jednak na to, że tak się nie stanie. Wałęsa mówi teraz ogólnikowo, że chce poczekać, aż zmienią się przepisy.

Reklama

"Myślałem, że można coś z tym zrobić, a okazuje się, że tak są ustawione przepisy, że dziennikarz, że wiele innych zawodów, może opowiadać bzdury i są bezkarni" - opowiadał Wałęsa. Dodał, że Kurtyka powinien odejść z IPN, bo "szkodzi Polsce, szkodzi zwycięstwu i zachowuje się nie fair".