Ukraińskie służby bezpieczeństwa umieściły tymczasem na Facebooku film z zatrzymanymi żołnierzami. Twierdzą oni, że służą w 331 pułku powietrzno-desantowym. Przełożeni powiedzieli im, że jadą na ćwiczenia i zorientowali się, że są na Ukrainie, dopiero wtedy, gdy zobaczyli czołg z ukraińską flagą.
Jeden z nich powiedział, że są traktowani jak mięso armatnie. Inny zaapelował do rosyjskich władz, aby nie wysyłały żołnierzy na Ukrainę.
Według wersji strony rosyjskiej, żołnierze przekroczyli rosyjsko-ukraińską granicę podczas patrolowania granicy. Mieli ją pokonać przypadkowo na odcinku, gdzie nie ma granicznych znaków.
Rosyjskie Ministerstwo Obrony zauważa przy tym, że na terytorium Rosji niejednokrotnie w pojedynkę i grupami trafiali żołnierze Ukrainy - w sumie ponad pół tysiąca wojskowych - niekiedy posiadających również broń. Resort obrony Rosji twierdzi, że nie robił z tego "szumu medialnego", a żołnierzy, którzy tego chcieli zwracano Ukrainie.
Tymczasem ukraińscy wojskowi poinformowali o zatrzymaniu 10 rosyjskich żołnierzy. Media twierdzą, że ma to być kolejny dowód na bezpośredni udział armii Federacji Rosyjskiej w walkach na terytorium Ukrainy.
Ukraiński minister obrony Wałerij Hełetej napisał na Facebooku, że według oficjalnych informacji, żołnierze 331 pułku są na ćwiczeniach w różnych częściach Rosji. W rzeczywistości jednak uczestniczą w agresji przeciwko Ukrainie - podkreślił minister.