Rozprawa w Luksemburgu odbędzie się 16 listopada najprawdopodobniej przed wielką izbą Trybunału. W jej skład wchodzi 15 sędziów, w tym prezes i wiceprezes. Zdecydować o tym miała waga sprawy. W składzie nie będzie polskiego sędziego TSUE Marka Safjana.
Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł sygnalizował w mediach, że Polska może wnioskować o rozszerzony skład. Normalnie wysłuchanie bowiem odbywa się przed wiceprezesem TSUE. - Mamy prawo sformułować wniosek o wydanie postanowienia w sprawie środków tymczasowych przez cały Trybunał i w tym wniosku wskażemy wszystkie zastrzeżenia - zapowiadał warchoł.
Polska i Komisja Europejska, które są stronami w tym sporze, będą mogły podczas rozprawy przedstawić swoje argumenty. Wysłuchanie będzie ograniczone tylko do kwestii tzw. środków tymczasowych, czyli zamrożenia stosowania przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym, a nie całego sporu.
Posiedzenie będzie formalną okazją dla Komisji Europejskiej, żeby poinformować TSUE o tym, jak ocenia wykonywanie przez Polskę postanowienia o zawieszeniu ustawy o SN (KE może to zrobić też wcześniej). Sam Trybunał, choć śledzi sytuację, nie może bez wniosku Komisji stwierdzić, czy władze w Warszawie wykonują jego orzeczenie, czy nie. Nie może również zdecydować o ewentualnych karach. Z wnioskami o grzywnę też musiałaby wystąpić KE, która na razie nie wypowiadała się na temat oceny sytuacji w Polsce po wydaniu postanowienia o środkach tymczasowych.
Polska może argumentować (tak jak to robi teraz rząd), że do wykonania orzeczenia o natychmiastowym zawieszeniu stosowania przepisów dotyczących obniżenia wieku przejścia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego potrzeba zmian w prawie. Do Komisji będzie zależało, jak oceni te działania.
Po najbliższej rozprawie TSUE wyda ostateczną decyzję co do zawieszenia przepisów o Sądzie Najwyższym. Będzie ona obowiązywać do czasu wydania ostatecznego orzeczenia w sprawie skargi KE na ustawę dotyczącą SN. Orzeczenie to może zostać wydane za kilka miesięcy.
Zgodnie z wydanym 19 października orzeczeniem TSUE sędziowie SN, którzy w świetle nowych przepisów już zostali wysłani na emerytury, mają być przywróceni do orzekania. Wstrzymane ma również być mianowanie nowych sędziów na miejsca tych, którzy zostali wysłani na emeryturę.
Polska ma też powstrzymać się od wszelkich środków mających na celu powołanie nowego pierwszego prezesa oraz mających na celu wskazanie osoby, której powierzone miałoby być kierowanie SN.
Między sędziami Sądu Najwyższego i rządem jest spór w sprawie wykonania tej decyzji. Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik mówił w czwartek, że Małgorzata Gersdorf nie jest I prezesem Sądu Najwyższego, a sędziowie, którzy wrócili do SN, są cały czas sędziami w stanie spoczynku.
Tymczasem Gersdorf wezwała 23 sędziów SN objętych zakresem zastosowania środków tymczasowych orzeczonych przez TSUE do stawienia się w SN w celu podjęcia służby sędziowskiej. Większość z nich już stawiła się SN.
Niezależnie od tego rząd zapowiada, że wykona postanowienie TSUE, ale musi w tym celu przygotować nowelizację ustawy o SN.