Wojciech Cejrowski porównał Marię Czubaszek do gnijącej śliwki, którą należy usunąć z kosza, by nie zgniły inne zdrowe.
Pani Czubaszek nie należy zapraszać, ją należy wypraszać. Omijać milczeniem. Nie chodzić do miejsc, w których jest gościem; zmieniać kanał na którym gada. Można się za nią modlić - z daleka. O rozum, o serce, o łaskę - napisał publicysta na Facebooku.
Co tak zirytowało Wojciecha Cejrowskiego? Wypowiedź Marii Czubaszek, która komentując swoje dwie aborcje, miała powiedzieć: Boże, jak cudownie, że ja to zrobiłam.
Dwa światy w jednym zdaniu: Bóg i cud z jednej strony, dwa zabójstwa z drugiej. Te światy się nie dogadają. Nie będzie spotkania w pół drogi, bo nie idziemy ku sobie. I nawet nie wolno podchodzić, by się nie zarazić - ocenia Cejrowski.
I mocno puentuje: Te rączki i nóżki, które kazała rozszarpać, bo "nie lubi dzieci", czekają gdzieś tam w niebie, na mamusię, która je kazała spuścić do kibla. Oby się doczekały. Oby w porę przyszło nawrócenie - pisze podróżnik.
Czytaj także: Maria Czubaszek: Jestem za aborcją, rozumiem kobiety >>>