Ks. Wojciech Lemański punktualnie w południe spotkał się z przedstawicielami mediów, którym przekazał treść swego oświadczenia. Nie chciał komentować jego treści, zachęcając jedynie do przeczytania. Jak przyznał, nie było łatwym zadaniem zawarcie w nim jego przemyśleń. - Na pewno jeżeli chodzi o ostatnią decyzję, to złożę stosowne odwołanie - powtarzał jedynie w czasie spotkania z dziennikarzami.

Reklama

W oświadczeniu napisał, że początkiem konfliktu z abp. Hoserem stało się wydarzenie ze stycznia 2010 roku, kiedy to doszło do jego spotkania z hierarchą. W czasie jego trwania arcybiskup miał zachować się "niedopuszczalnie i skandalicznie".

Oto całość oświadczenia:

Wobec kolejnych decyzji mojego biskupa dotyczących mnie i mojego posługiwania we wspólnocie Kościoła, czuję się w obowiązku wyjaśnić, co moim zdaniem stanowi rzeczywiste źródło takiego postępowania Abp. Hosera.

W styczniu 2010 roku zostałem wezwany przez Abp. Hosera do kurii. Rozmowa dotyczyła nieprawidłowości w dekanacie tłuszczańskim i mojego zaangażowania w dialog chrześcijańsko-żydowski. Podczas tego spotkania doszło do, według mnie, niedopuszczalnego i skandalicznego zachowania Abp Hosera wobec mnie. Z racji okoliczności, pośrednim świadkiem tamtego incydentu stał się redaktor Zbigniew Nosowski.

Reklama

Przez ostatnie lata próbowałem wyjaśnić i zamknąć tamtą sprawę zgodnie z nauczaniem Ewangelii i wymogami prawa kościelnego. Zwracałem się do Abp. Hosera, Abp. Nuncjusza Migliore i do Metropolity Warszawskiego kardynała Nycza. Starania te przyniosły skutki odwrotne od oczekiwanych. Dekrety, „próby dyscyplinowania”, zakaz wypowiadania się w mediach - odbieram jako próby ukrycia tamtego incydentu i zamknięcia mi ust.

Nie jest moim celem i nigdy nie było szkodzenie Kościołowi. Moim zdaniem pokora i posłuszeństwo nie mogą oznaczać zgody na niesprawiedliwość i krzywdę jakiej doświadczyłem od ludzi Kościoła. Kocham Kościół, jest On moim domem i nie pozwolę się z Niego wypchnąć.

Reklama

Ks. Wojciech Lemański

Do oświadczenia dołączone jest również obszerne kalendarium wydarzeń, w którym jednak nie ma mowy o szczegółach wydarzenia, od którego miała zacząć się - jak stwierdził ksiądz - kampania, której stał się bohaterem.