Policja poinformowała rano dziennikarzy, że Ewa Tylman nie żyje. Funkcjonariusze nie zadbali jednak o to, by tę informację przekazać najpierw rodzinie - twierdzi portal konin.naszemiasto.pl. Jak można tak robić. Dlaczego w taki sposób musiałem się o tym dowiedzieć - pytał dziennikarzy portalu ojciec kobiety. Mężczyzna wyruszył potem z Konina do Poznania, by usłyszeć od prokuratury i policjantów resztę informacji o śledztwie w sprawie zaginięcia jego córki.

Reklama

Policja poznańska poinformowała dzisiaj rano, że Ewa Tylman nie żyje. Zatrzymany kolega kobiety, który po imprezie odprowadzał ją do domu, według policji- miał przyczynić się do jej śmierci. Zdaniem funkcjonariuszy, wracająca z imprezy na Starym Rynku para nie weszła na most Rocha na Warcie, a do tragicznego zdarzenie doszło w innym, choć pobliskim miejscu. Dowiódł tego eksperyment procesowy, czyli powtórzenie drogi obojga z feralnej nocy. Poszukiwania kobiety trwają ponad tydzień. Zaangażowano w nie kilkudziesięciu wielkopolskich policjantów oraz specjalistów z Komendy Głównej. Oprócz tego używane są łodzie, dron i patrole konne.