Sześcioletni Kacper dom dziecka zna dobrze, bo mieszka naprzeciwko. W niedzielę wieczorem poszedł tam, bo nie mógł się dostać do własnego mieszkania. "Byłam w pracy na bazarze. Zastępowałam koleżankę, bo tak w ogóle to nie pracuję. Jestem na zasiłku. Wieczorem poszłam do konkubenta, ojca dzieci. Pracuje na złomowisku. Pokłóciliśmy się. Wróciłam taksówką koło dziesiątej" - mówi portalowi gazeta.pl matka Kacpra, Aneta.

Reklama

W niedzielę Kacprem miał się zająć Dawid, 14-letni brat chłopca. Jednak - jak się później tłumaczył - musiał coś załatwić, więc zostawił sześciolatka pod opieką sąsiadki. Kacper bawił się na podwórku z synem sąsiadki, pani Kasi. Jednak syn pani Kasi po jakimś czasie wrócił do domu. Sam. "Z Kacprem nie wiem, co się stało" - mówi kobieta.

Kacper jest też dobrze znany w domu dziecka. "Bawi się u nas prawie codziennie" - mówi dyrektorka domu dziecka Ewa Watral. "Ale jego matki nigdy nie widziałam. Przyszedł brudny i głodny. Wychowawcy dali mu jeść, umyli go i wezwali policję" - dodaje.

Wezwanie policji jest standardową procedurą, gdy dziecko samo zgłosi się do domu dziecka. Gdy zjawili się funkcjonariusze, Kacper zniknął. Okazało sie, że ukryły go starsze mieszkanki domu. Przed 22 znalazł go starszy brat.

Następnego dnia policjanci zastukali do domu matki Kacpra. "Była trzeźwa, w domu było czysto" - mówi rzecznik legnickiej policji Sławomir Masojć. "Aledzielnicowy potwierdził, że matka ma problem z alkoholem, po wódce bywa agresywna. Sąsiedzi zeznali, że często nie interesowała się dzieckiem" - dodaje. Do sądu rodzinnego trafił już wniosek o pozbawienie kobiety praw rodzicielskich.

Reklama

Niektórzy sąsiedzi próbują bronić Anety. Twierdzą, że jak nie pije, to nie jest złą matką. A to, że dzieci cały dzień bawią się na dworze samopas, jest dla niektórych normalne. "Jestem ze wsi, więc mnie nie dziwi, że dziecko cały dzień jest na dworze. U nas tak się dzieci chowają" - tłumaczy jedna z pracownic domu dziecka.

Dawid, starszy syn Anety, od dwóch lat ma kuratora. Sąd przydzielił mu go po tym, jak chłopak został oskarżony o podpalenie stodoły.

Reklama

"Sąd niezwłocznie przeanalizuje dokumenty, które dostaliśmy z policji" - mówi rzecznik sądu w Legnicy sędzia Paweł Pratkowiecki. "Zrobimy wywiad środowiskowy. Potem sędzia podejmie decyzję. Może im przydzielić kuratora, może też ograniczyć matce prawa rodzicielskie, a nawet je odebrać i umieścić dziecko w placówce. Ale nie może działać pochopnie" - dodaje.

Matka małego Kacpra zupełnie nie poczuwa się do winy. "Dobrze opiekuję się synami. Z Dawidem może i są problemy, ale z Kacprem nie ma. To spokojne dziecko. Nawet za spokojne" - przekonuje kobieta.