Minister ds mobilności Georges Gilkinet i przewodnicząca Senatu Stephanie D’Hose zarządzili śledztwo w sprawie roli belgijskich kolei SNCB w deportacjach ludności żydowskiej, Romów i bojowników ruchu oporu w czasie wojny podczas niemieckiej okupacji. Portal wskazuje, że ta sprawa nigdy nie była szczegółowo badana.

Reklama

Ciemna strona belgijskiej historii

Fakt, że ludność żydowska została deportowana przez SNCB, przez belgijskich maszynistów, belgijskie lokomotywy nie jest tajemnicą, wiemy o tym od jakiegoś czasu. (...)Ale jeśli chodzi o podejmowanie decyzji i organizację konwojów, nadal istnieją duże luki w naszej wiedzy - powiedział VRT Nico Wouters, który kieruje Centrum Studiów i Dokumentacji Społeczeństwa Wojennego i Współczesnego.

Glinket poinformował w oświadczeniu, że w czasach, gdy rasizm zbyt często dominuje w debacie publicznej, ważne jest, aby rzucić światło na tę ciemną stronę belgijskiej historii.

W deportacjach ludzi do obozów w czasie wojny brały udział również koleje holenderskie i francuskie. Holenderska firma kolejowa NS zapłaciła ofiarom lub ich bliskim krewnym ponad 43 miliony euro po decyzji z 2018 r. odszkodowań. Według badań z 2015 roku firma zarobiła około 2,5 miliona euro na deportacji Żydów.

W 2014 roku Francja zawarła umowę z USA o wypłacie 60 milionów dolarów odszkodowania amerykańskim ofiarom deportacji w czasie wojny przez francuską firmę kolejową SNCF.

"Politico" powołując się na słowa rzecznik ministra mobilności wskazuje, że jest za wcześnie, aby stwierdzić, czy belgijskie śledztwo ostatecznie doprowadzi do wypłaty odszkodowania.