Debata w Polsce skupiła się ostatnio na wprowadzaniu w UE mechanizmu relokacji migrantów. Temat chwytliwy przed wyborami, ale negocjowane zmiany mają dużo szerszy charakter. W całości tworzą pakt, zakładający uszczelnianie unijnych granic, rozbudowę sieci zamkniętych ośrodków dla nielegalnych migrantów i uproszczone procedury deportacyjne. Docelowo Stary Kontynent ma się zamienić w twierdzę, do której wpuszczani będą tylko ci, którzy mogliby się pochwalić odpowiednią edukacją, kapitałem lub umiejętnościami potrzebnymi na rynku pracy.

Reklama

Zmiany podążają w podobną stronę, w którą już ponad 100 lat temu skierowała się polityka migracyjna Stanów Zjednoczonych. Acz Amerykanie nie musieli budować murów, dysponując dużo skuteczniejszą zaporą w postaci dwóch oceanów.

Chińczycy i pierwsza fala ustaw

"Do połowy lat 70. XIX w. władze amerykańskie przychylnie patrzyły na przybyszów (...) z różnych stron świata" – podkreśla w opracowaniu "Ograniczenia imigracyjne w USA na początku XX w." Rafał Wordliczek. Olbrzymie państwo, zasiedlone głównie na wybrzeżach, potrzebowało osadników.

CZYTAJ WIĘCEJ W WEEKENDOWYM MAGAZYNIE DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ>>>