W ten sposób rzecznik odniósł się do wypowiedzi Giertycha, który został nagrany z ukrycia przez Piotra Nisztora.

Obaj spotkali się trzy lata wcześniej i negocjowali sprzedaż praw autorskich do napisanej przez Nisztora książki o jednym z najbogatszych Polaków Janie Kulczyku. Miały się w niej znaleźć nieprzyjemne dla Kulczyka wątki polityczne i obyczajowe. Jak przekonywał Giertych, misję zablokowania druku książki zlecił mu "przyjaciel Kulczyka".

Reklama

Rozmowa toczyła się przy trzech butelkach wódki (0,7 l). O tym, że jest nagrywana wiedział tylko Nisztor.

Rzecznik uznał, że nie było podstaw do wszczęcia sprawy dyscyplinarnej. W uzasadnieniu padło, że nagrywający "ograniczał wypowiedzi dla siebie niewygodne" i "kierował rozmową". Podkreślił, że stosując "bluff", Giertych z kolei działał w interesie swojego klienta.

- Adwokat jest zobowiązany do reprezentowania interesów klienta w sposób odważny, nie bacząc na konsekwencje. Nie ma podstaw do uznania, że Roman Giertych działał w inny sposób - przekonuje także na gazeta.pl.