O wypadku donosi dziennik Fakt. Miało do niego dojść podczas powrotu z festiwalu w Opolu, w poniedziałek po południu. W wyniku zdarzenia nikomu nic się nie stało.
Gazeta pisze, że po stłuczce Kurski miał natychmiast wybiec z samochodu i skryć się za pobliskimi drzewami. - Czekał na drugi samochód, który nadjechał po kilkunastu minutach - czytamy.
Według wstępnych ustaleń funkcjonariuszy do stłuczki doszło, kiedy 53-letni kierowca służbowej skody prezesa TVP - skręcając w lewo - nie udzielił pierwszeństwa kierowcy opla astry. O tym, kto spowodował kolizję, zdecyduje ostatecznie sąd.
Do sprawy odniosło się już centrum informacyjne TVP. "Nieprawdziwa jest informacja, że auto służbowe nie miało włączonego kierunkowskazu podczas wykonywania manewru skrętu w lewo. Auto TVP z włączonym lewym kierunkowskazem wykonywało prawidłowy manewr skrętu. W tym momencie doszło do kolizji z samochodem, który chciał wyprzedzić pojazd telewizji" - czytamy w komunikacie TVP.
Odnosi się też do rzekomej ucieczki do lasu: "Nieprawdziwa jest również informacja, że Prezes TVP oddalił się z miejsca zdarzenia. Prezes Jacek Kurski zszedł na pobocze, gdzie oczekiwał na auto zastępcze, co mogą potwierdzić świadkowie zdarzenia".