Dworczyk, który był gościem radia RMF FM, został zapytany, czy zgadza się ze sformułowaniem przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witolda Kołodziejskiego, który w ubiegłym tygodniu w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" stwierdził, że "największym błędem TVP jest zaangażowanie się w wielki spór polityczny i ideologiczny, który rozdziela Polskę, a w którym telewizja publiczna stała się stroną". CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ>>>
Padały ostatnio różnego rodzaju oskarżenia i tezy sformułowane w taki sposób jak pan redaktor przytoczył. Ja mogę powiedzieć tylko tyle, że oczywiście każdy z nas chciałby żyć w świecie idealnym, natomiast ja jestem też przeciwnikiem i nie zgadzam się na atakowanie telewizji publicznej. (...) Pewnie tak jak w każdym innym medium zdarzają się tam materiały, które powinny wyglądać inaczej, ale też telewizja publiczna robi bardzo wiele dla polskiej kultury - odparł Dworczyk.
Szef KPRM dopytywany, czy premier Mateusz Morawiecki zgadza się ze słowami Kołodziejskiego, że TVP jest stronnicza podkreślił: Premier zgadza się z tym, że mamy po 2015 roku dużo większy pluralizm w mediach. Zaznaczył, że nie rozmawiał z premierem na temat TVP.
W ubiegły poniedziałek w Wiadomości" TVP po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza wyemitowało materiał, w którym przypomniano zabójstwo w 2010 r. działacza PiS z Łodzi Marka Rosiaka, a jako przykłady mowy nienawiści przywołano wypowiedzi polityków opozycji, m.in. lidera PO Grzegorza Schetyny o "PiS-owskiej szarańczy", czy wypowiedź b. prezydenta Bronisława Komorowskiego, że "trzeba czasami mieć odwagę i lać się dechą z takimi ludźmi".
Dworczyk przyznał, że ten program był krytykowany przez wiele osób, w tym m.in. Kołodziejski, a on sam tego wydania nie widział. Jeżeli w tym programie były rzeczywiście wypowiedzi przedstawicieli tylko jednej partii, to oczywiście tak być nie powinno - powiedział.
Kosiniak-Kamysz: To bardzo źle, że prezes PiS nie jest przekonany do odwołania prezesa TVP
W połowie stycznia Kosiniak-Kamysz zwrócił się w liście do szefa PiS o odwołanie prezesa TVP Jacka Kurskiego i zmiany w telewizji publicznej. List został umieszczony w internecie w formie petycji, pod którą każdy może się podpisać.
List prezesa PSL do Kaczyńskiego ma związek z materiałem w "Wiadomościach" TVP związanym ze śmiercią prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. W materiale m.in. przypomniano zabójstwo w 2010 r. działacza PiS z Łodzi Marka Rosiaka, a jako przykłady mowy nienawiści przywołano wypowiedzi polityków opozycji, m.in. lidera PO Grzegorza Schetyny o "PiS-owskiej szarańczy", czy wypowiedź b. prezydenta Bronisława Komorowskiego, że "trzeba czasami mieć odwagę i lać się dechą z takimi ludźmi".
O reakcję PiS na tę petycję lider PSL był pytany we wtorek w radiu TOK FM. Dziennikarz zwrócił uwagę, że PiS mógł podjąć decyzję o "złagodzeniu" przekazu politycznego, ale nie zdecydował się na wymianę Kurskiego, "bo to by oznaczało, że opozycja miała rację". Kosiniak-Kamysz pytany, czy w ten sposób "umocnił Kurskiego na długie miesiące, a może lata", zwrócił uwagę, że prezes PiS "nie ma problemu podejmować jakiejkolwiek decyzji, jeśli do niej jest przekonany".
Widać, że tu nie jest przekonany do odwołania prezesa Kurskiego i to bardzo źle - ocenił lider PSL. Nie usprawiedliwiajmy teraz, że opozycja składając teraz list do prezesa Kaczyńskiego, pod którym się podpisało ponad 15 tys. osób, blokuje jego odwołanie - dodał polityk.
Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że "to nie opozycja decyduje, kto jest prezesem telewizji, tylko prezes Kaczyński, przez swoich posłów może o tym zdecydować". Po prostu uznali może, że nie chcą tego zrobić i to jest problem, bo miejscem, które powinno tłumaczyć złożoność tego świata w wielu miejscach, tłumaczyć też trudne różnice i problemy, które występują, są właśnie media publiczne. To jest ich odpowiedzialność publiczna i misja publiczna, z której się w żaden sposób nie wywiązują - podkreślił lider PSL.
W jego ocenie „fala nienawiści, która wylewa się od trzech lat z mediów publicznych, jest kompletnie rujnująca wspólnotę narodową". I to jest nie indywidualny, ale całościowo, gigantyczny grzech popełniany przez to kierownictwo telewizji, przez ten sposób prowadzenia medium publicznego, które straciło swój charakter publiczny. I to słowo już kompletnie powinno być wymazane z nazwy telewizji - oświadczył Kosiniak-Kamysz.
Odnosząc się do wniosku o odwołanie Kurskiego lider PSL powiedział:„jeżeli ktoś tego nie chce zrobić, to trzeba wygrać wybory i to zrobimy.
Bielan: Nic nie wiem na temat tego, żeby Jacek Kurski był odwoływany z funkcji prezesa TVP
Wicemarszałek Senatu Adam Bielan był pytany w TVN24, w jakich barwach widzi przyszłość prezesa TVP Jacka Kurskiego.
Polityk odpowiedział, że nie ma żadnego wpływu na wybór władz telewizji publicznej. Jak jednak dodał, nie jest żadnym novum to, że na czele telewizji publicznej staje były polityk. Tak było za rządów naszych poprzedników, przypomnę, że telewizją publiczną kierował były poseł, były polityk Juliusz Braun - zaznaczył Bielan.
Dzisiaj, nie ma co ukrywać, że telewizja publiczna w większej mierze prezentuje poglądy wyborców konserwatywnych, ale ich jest sporo w Polsce, powiedziałbym nawet, że Zjednoczona Prawica wciąż prowadzi w sondażach - zauważył wicemarszałek. Jak podkreślił dzisiaj mamy w Polsce bardzo duży pluralizm, którego nie było przez 8 lat rządów PO.
Nie żyjemy w świecie idealnym, mamy TVN24, która jest bardzo mocno przechylona w jedną stronę i mamy TVP Info, która jest przechylona w druga stronę. Dzięki temu mamy równowagę - powiedział wicemarszałek Senatu.
Ja rozumiem, że patrząc na same media publiczne, być może tej równowagi nie widzimy, natomiast jeżeli spojrzymy na cały obraz mediów, to ta równowaga dzięki TVP Info przy tak aktywnej roli TVN24, istnieje - ocenił Bielan.
Pytany, gdzie w telewizji publicznej jest pełne spektrum poglądów politycznych, gospodarczych i światopoglądowych, odparł: "mam nadzieję, że kiedyś taka sytuacja będzie miała miejsce". Ale zastrzegł, że bardzo duża rola w tym także mediów prywatnych.
Bielan pytany, czy przyszłość Jacka Kurskiego jest zagrożona w TVP, odpowiedział: nie wiem nic na temat tego, żeby był odwoływany w tej chwili, trzeba pytać Radę Mediów Narodowych.