Marek Jan Chodakiewicz, który podczas jednego z wykładów IPN łączył homoseksualistów z zoofilią, jest jedną z kluczowych postaci, która łączy PFN z firmą White House Writers Group - twierdzi Onet. Okazuje się bowiem, że osobą, która odpowiada za kontakty agencji z polską fundacją jest Anna Wellisz, zarabiająca około 120 tys. dolarów rocznie i której płaca zależy od kontraktu z PFN. To jednocześnie siostra prof. Chodakiewicza. Okazuje się też, że w umowie między PFN a WHWG jest też zapis o zwrocie wydatków pracowników amerykańskiej firmy - sięgają one milionów dolarów i - według Onetu - nie są weryfikowane przez fundację. Jak twierdzi portal, w zestawieniach wielokrotnie pojawia się nazwisko pani Wellisz.

Reklama

W sprawozdaniach pojawiają się też informacje o przelewach dla Moniki Jabłońskiej, która jest żoną prof. Chodakiewicza. atrudniono ją, gdy WHWG organizowała konferencję o Ronaldzie Reaganie i Janie Pawle II. Do kosztów jej rozliczeń amerykańska firma wpisała też maile, które Jabłońska wysyłała w sprawie organizacji takiej samej konferencji w Rzymie. Łącznie za swoją działalność dostała 24 tysiące dolarów.

Tymczasem aferę wokół finansów PFN skomentował wicepremier Piotr Gliński. Ocenił, że tezy stawiane przez Onet są czysto propagandowe. Jeżeli medium ma interes w tym, by podważać sensowność działań państwa polskiego w jego interesie, to trudno to komentować. Wszystkie poważne kraje na świecie, walczą o swój wizerunek, pozycję - powiedział minister.

Stwierdził, że wiele krajów używa do tego m.in. wynajętych firm PR-owskich. Wszyscy inwestują nawet nie miliony, a miliardy dolarów w promocję swojego kraju, bo to się później przekłada na sukcesy gospodarcze, polityczne, na wyższy poziom życia, dobrobyt w tych krajach. To jest normalna działalność - powiedział Gliński. Dziennikarze opierają się głównie na dostępnych ogólnie raportach, bo przecież działalność takich firm jest transparentna. Natomiast te dane tak naprawdę nic nie mówią, bo często ta działalność jest nieopisywalna, nieuchwytna. Jeżeli się buduje pewną atmosferę wsparcia dla działań, to trudno ją opisać w sensie formalnym - dodał minister.

Okazuje się też, że amerykańska firma, która zarobiła fortunę na kontraktach z PFN zawaliła sprawę. Wrzuciła bowiem na Instagram zdjęcia, które miały m.in. pokazywać warszawską Pragę i Kamila Stocha. Okazało się, że na zdjęciach jest stolica Czech i niemiecki narciarz Torge Nagel. To z kolei sprowokowało reakcję internautów. Przejęli oni hasztag #heartofpoland i zaczęli kpić, pokazując np rajskie wyspy jako Hel, Golden Gate jako warszawski most.