Jak do tej pory misja Phoeniksa przebiega zgodnie z planem. 4 sierpnia 2007 r. rakieta nośna Delta II wyniosła sondę na orbitę, po czym pojazd pomknął w kierunku Marsa. Przeprowadzona kilka dni temu korekta była pierwszą z pięciu poprawek kursu, jakie zaplanowano podczas tej podróży. Na 35 sekund włączyły się cztery silniki rakietowe sondy i Phoenix obrał pozycję, która umożliwi mu dotarcie do pokrytej lodem marsjańskiej północy.

Reklama

Korekta lotu była także niezbędna i z innego powodu. Jak się niedawno okazało, w ustalonym wcześniej miejscu lądowania pojazdu znajdują się liczne skupiska wielkich głazów. Zdjęcia, które pozwolą uniknąć rozbicia Phoeniksa, przesłała na Ziemię inna sonda - Mars Reconnaissance Orbiter, która od 2006 r. znajduje się na orbicie Czerwonej Planety i dokładnie fotografuje powierzchnię tego globu.

Na pokryty czapami lodu marsjański biegun północny Phoenix ma dotrzeć 25 maja tego roku. Na wysokości około 250 km nad powierzchnią Marsa od statku odłączy się lądownik, który zderzy się z cienką atmosferą Czerwonej Planety. Chroniony przed przegrzaniem przez specjalną osłonę będzie pędził z prędkością ponad 20 tys. km/h. W wyniku tarcia o marsjańską atmosferę sonda wyhamuje do zaledwie 1,8 tys. km/h, po czym otworzy spadochron. Wkrótce potem aktywuje radar naziemny i rozłoży trzy sprężyste nogi. Kilometr powyżej miejsca lądowania pozbędzie się spadochronu i odpali silniki hamujące, dzięki którym z prędkością zaledwie 2,4 m/s osiądzie na powierzchni Marsa.

Amerykańskiej Agencji Kosmicznej NASA bardzo zależy, by Phoenix dotarł bezpiecznie do celu podróży. W przeszłości kilkakrotnie doszło bowiem do roztrzaskania się lądowników o powierzchnię Marsa. Dlatego też astronomowie z Lunar and Planetary Laboratory przy University of Arizona, którzy na zlecenie NASA nadzorują misję Phoeniksa, jeszcze na Ziemi testowali sondę przez wiele miesięcy w ekstremalnych warunkach. Poddawali ją m.in. działaniu silnych wstrząsów oraz wysokiej temperatury, z jakimi będzie się musiała zmierzyć podczas osiadania na Czerwonej Planecie.

Reklama

Mimo tych przygotowań naukowcy z obawą oczekują dnia, kiedy pojazd dotrze na Marsa. "Lądowanie to niezwykle trudny i skomplikowany manewr" - przyznaje Doug McCuistion, dyrektor programu eksploracji Marsa z NASA, ale zapewnia: "Robimy wszystko, co w naszej mocy, by zminimalizować ryzyko porażki".

Misja Phoeniksa jest niesłychanie ważna, bo ma ustalić, kiedy woda na Marsie znajdowała się w stanie ciekłym. W tym celu lądownik sondy wyposażono w specjalne robotyczne ramię, dzięki któremu będzie mógł pobrać próbki lodu czy też zamarzniętej wilgotnej gleby z głębokości nawet pół metra. Analiza chemiczna tego materiału pozwoli potwierdzić lub obalić forsowaną przez naukowców tezę, że płynna woda istniała na Czerwonej Planecie stosunkowo niedawno - około 100 tys. lat temu. A jeśli na Marsie kiedykolwiek istniało życie, jego śladów trzeba szukać właśnie w marsjańskiej wiecznej zmarzlinie. Niewykluczone, że proste mikroorganizmy wciąż zamieszkują te obszary. Wyposażona w przyrządy meteorologiczne sonda pozwoli też wzbogacić naszą wiedzę o nieznane dotąd szczegóły na temat zmian klimatu, jakie miały miejsce w dziejach tego globu.

Co najważniejsze, badania przeprowadzone przez Phoeniksa mogą być pierwszym krokiem do kolonizacji Czerwonej Planety. Uczeni liczą, że analiza zgromadzonych przez sondę danych pozwoli znaleźć sposób na pozyskanie wody do picia dla przyszłych mieszkańców Marsa.

Reklama

Phoenix

Nazwa marsjańskiej sondy NASA - Phoenix - nawiązuje do mitycznego ptaka uznawanego za symbol wieczne odradzającego się życia. Podobnie jak feniks powstał z popiołów, tak Phoenix ma być nowym rozdziałem w historii marsjańskich misji badawczych, które do tej pory parę razy kończyły się niepowodzeniem.

W 1999 r. amerykańska sonda kosmiczna Mars Polar Lander rozbiła sie podczas lądowania w okolicy marsjańskiego bieguna północnego. Przyczyną katastrofy był najprawdopodobniej błąd w oprogramowaniu, który spowodował przedwczesne wyłączenie silników hamujących. W efekcie pojazd z nadmierną prędkością uderzył w grunt. Naukowcy są dziś zgodni, że podczas tego nieudanego lądowania przyjęto zbyt sztywne parametry dotyczące oporu stawianego przez marsjańską atmosferę oraz zbyt mały margines błędu. Porażka Mars Polar Lander przyczyniła się również do odwołania wyprawy sondy Mars Surveyor w 2001 r. Potem naukowcy wyciągnęli wnioski z popełnionych błędów i stworzyli łaziki Mars Exploration Rovers.

Są to dwa małe, bliźniacze pojazdy Spirit i Opportunity, które wylądowały bezpiecznie na Marsie w styczniu 2004 r. po przeciwnych stronach planety. Dostarczają wielu cennych informacji z zakresu geologii. Z zebranych przez nie dowodów jasno wynika, że na powierzchni Czerwonej Planety woda występowała kiedyś w stanie ciekłym.